Przed pierwszym gwizdkiem zdecydowanym faworytem byli lubinianie, mający w swoich szeregach wielu graczy z doświadczeniem w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Niesamowita atmosfera
Pierwsze minuty zdawały się to potwierdzać. Zagłębie objęło prowadzenie 4:0, korzystając zwłaszcza z nieskuteczności zamościan. Gdy żółto-czerwoni zdołali nerwy ujarzmić, ruszyli w pościg i wyszli na prowadzenie 5:4. Nie byłoby to możliwe, gdyby prawdziwych cudów między słupkami nie dokonywał Mateusz Gawryś. Bramkarz zamościan bronił seriami rzuty lubinian, a defensywa kierowana przez Jakuba Kłodę stanowiła prawdziwy monolit. Rozochoceni podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego poszli za ciosem i po trafieniu Kamila Szeląga w 24 minucie prowadzili już 11:7. Ekipa z Superligi przyśpieszyła jednak grę, zdobywając aż 5 bramek z rzędu! W końcówce lwi pazur raz jeszcze pokazała Padwa i to miejscowi schodzili do szatni, prowadząc 13:12.
W drugiej połowie pełna hala, żywiołowo dopingujących kibiców Padwy Zamość, była świadkiem walki o każdą piłkę i każdy centymetr parkietu. Żadna z ekip nie wypracowała sobie przewagi większej niż dwie bramki. W szeregach zamościan skutecznością błysnął Mateusz Czerwonka, który w ciągu 120 sekund trzykrotnie pokonał bramkarza gości. To jednak przyjezdni w końcówce byli bliżsi szczęścia, prowadząc 29:27. Zryw graczy Padwy okazał się zabójczo skuteczny i bramki Łukasza Szymańskiego oraz Karola Małeckiego dały gospodarzom remis.
– Meczowi towarzyszyła niesamowita atmosfera, zarówno na trybunach, jak i na parkiecie. Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie, które przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet jedną, dwoma bramkami wygrać. Przed wtorkowym rewanżem nie stoimy na straconej pozycji i pełni wiary jedziemy walczyć o zwycięstwo – zapowiada trener Zbigniew Markuszewski.
Oni już nie zagrają w Padwie Zamość
Po końcowym gwizdku miało miejsce uroczyste pożegnanie zawodników, których w przyszłym sezonie w Padwie już nie zobaczymy. W tym gronie znaleźli się: Paweł Puszkarski, Konrad Bajwoluk, Adam Konkel, Eryk Pstrąg i Hubert Obydź.
Padwa doceniła również klubową młodzież. Przed meczem oraz w przerwie juniorzy, juniorzy młodsi oraz młodzicy otrzymali z rąk władz miasta, klubu i działaczy LZPR pamiątkowe medale.
- Od wielu lat stawiamy na szkolenie, a najlepszym tego dowodem jest liczba wychowanków, którzy reprezentują klub w Lidze Centralnej – podkreślił wiceprezes MKS Padwa Zamość Sławomir Tór. – Nasza młodzież regularnie awansuje do fazy pucharowej mistrzostw Polski. Dziękuję trenerowi Michałowi Zielonce i Damianowi Morawskiemu, bo od wielu lat wykonują kawał dobrej roboty.
Na wtorkowy rewanż do Lubina wybiera się spora grupa kibiców Padwy, co na pewno pomoże zamojskiej siódemce sprostać wyzwaniu.
KPR PADWA ZAMOŚĆ – MKS ZAGŁĘBIE LUBIN 29:29 (13:12)
KPR PADWA: Gawryś, Kozłowski – Czerwonka 7, Szymański 5, Małecki 4, Obydź 3, Bączek 2, Konkel 2, Morawski 2, Szeląg 2, Fugiel 1, Skiba 1, Adamczuk, Kłoda, Olichwiruk, Puszkarski.
ZAGŁĘBIE: Byczek, Procho, Schodowski - Drozdalski 6, Stankiewicz 5, R. Krupa 5, Iskra 3, P. Krupa 3, Moryń 2, Czuwara 2, Pedryc 2, Gębala 1, Kałużny, Kozłowski, Michalak, Hlushak, .
Kary: 12 minut – 8 minut
Widzów: 800.
Sędziowali: Bloch (Nakło Śląskie) – Solecki (Tarnowskie Góry)
Napisz komentarz
Komentarze