– Najpierw przyszła paczka, w której znajdowało się 736 opisanych fotografii, a po niej kolejna z 442 zdjęciami – opowiada uśmiechnięty od ucha do ucha Adam Gąsianowski, który na zamojskich podcieniach prowadzi Muzeum Starej Fotografii. – Jestem przeogromnie wdzięczny pani, która przysłała te zdjęcia. Na pewno dostaną u nas swoje drugie życie.
Ocalić od zapomnienia
Tą panią jest Janina Parusel, emerytowany leśnik z Mysłowic na Śląsku. Postanowiliśmy się z nią skontaktować. – To zdjęcia, które zostały po dwójce moich przyjaciół – powiedziała nam pani Janina.
– Przez wiele lat nie wiedziałam, co zrobić z tymi zbiorami, a w końcu z Programu II Polskiego Radia dowiedziałam się o Muzeum Starej Fotografii w Zamościu. Po wysłuchaniu audycji nie miałam wątpliwości, że to najlepsze miejsce, aby tym fotografiom dać drugie życie.
Janina Parusel przyjaźniła się z Teresą Kałudą (1936-2016), absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Łodzi, która na początku swojej kariery występowała na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi i Teatru Ludowego w Nowej Hucie, a później – do końca swoich dni – związana była z Teatrem im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.
– Tereska przekazała mi przed śmiercią swoje zbiory – wspomina pani Janina. – Na zdjęciach jest uwieczniona ona, ale też jej koleżanki koledzy z teatru zarówno podczas prób, jak i spektakli.
Pod koniec lat 80. do Stanów Zjednoczonych wyjechał Stefan Toczek, którego Janina Parusel poznała podczas pracy w Babiogórskim Parku Narodowym. Pan Stefan był członkiem Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (GOPR), a na przełomie 1988/1989 r. Polskiej Wyprawy Antarktycznej (w Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego pracował w laboratorium geofizycznym). Przed wyjazdem do USA, zostawił u znajomej m.in. sprzęt alpinistyczny oraz zdjęcia. Po wyjeździe kontakt się urwał.
– Próbowaliśmy nawiązać kontakt z jego rodziną, ale bezskutecznie, dlatego przekazane nam dawno temu zdjęcia trafiły do Zamościa, a ze sprzętem alpinistycznym dalej nie wiemy co zrobić – opowiada nasza rozmówczyni.
Pan Stefan robił zdjęcia zarówno podczas pracy w Babiogórskim Parku Narodowym, jak i wyprawy do Polskiej Stacji Antarktycznej. Uwieczniał swoich kolegów oraz zwierzęta, w tym pingwiny i uchatki. – Przekazując zbiory do zamojskiego muzeum, kamień spadł mi z serca. W Zamościu byłam kilka razy. Przy kolejnej wyprawie na pewno odwiedzę Muzeum Starej Fotografii.
Nie palić zdjęć!
Adama Gąsianowskiego przygoda z fotografią zaczęła się, gdy miał 8 lat. Zniszczył wtedy podczas zabawy starą fotografię. Było to zdjęcie jego babci Zofii Herc oraz jej brata Jana. Mam na niego nakrzyczała, ale dzięki temu zdarzeniu zrozumiał wartość starych zdjęć. Zaczął je gromadzić. Najpierw zbierał fotografie, później sam zajął się fotografowaniem i uzupełnianiem kolekcji o aparaty fotograficzne, lampy błyskowe i wszystko, co związane było z fotografowaniem.
W końcu postanowił otworzyć muzeum, gdzie zgromadził dziesiątki tysięcy zdjęć, ponad tysiąc aparatów fotograficznych (najstarsze wyprodukowano przez II wojną światową) oraz wszelakiego rodzaju sprzęt fotograficzny. To nie koniec, bo jest też współautorem publikacji: „Czar starej fotografii z albumów rodzin Zamojszczyzny”, „Czar starej fotografii w obiektywie Teofila Jaśkiewicza z Harasiuk”, „Czar starej fotografii z albumów Róży i Jana Zamoyskich”, „Skarb znaleziony na strychu” oraz kilkudziesięciu wystaw archiwalnych fotografii.
Cały czas apeluje, aby nie palić starych zdjęć i nie wyrzucać ich do śmietnika. – Każde zdjęcie to jakaś historia – mówi właściciel Muzeum Starej Fotografii w Zamościu. – Zdarzają się sytuacje, że ktoś przez przypadek na starej fotografii odnajduje po wielu latach kogoś bliskiego. I ta stara fotografia staje się dla niego czymś wyjątkowym, pamiątką, która przetrwała w starym kredensie, pudełku na strychu czy pod podłogą.
Niedawno w muzeum pojawił się Waldemar Wilkołek z lubelskiego Kabaretu Ani Mru Mru i na jednej ze starych fotografii odnalazł podczas zwiedzania swoją babcię, byłą mieszkankę Harasiuk...
Napisz komentarz
Komentarze