– Aby pamięć była żywa, musi się wyrażać przez wielką sztukę – powiedziała na zwołanej 3 czerwca konferencji prasowej Teresa Madej, pomysłodawczyni Zamojskiej Alei Sław, a następnie ogłosiła nazwisko bohatera 17. edycji przedsięwzięcia.
To wybitny kompozytor, dyrygent i skrzypek Krzesimir Dębski, który podkreśla, że jest lubliniakiem (na świat przyszedł w Wałbrzychu, w Lublinie się wychował – przyp. red.), ale – jak zaznaczyła z uśmiechem Teresa Madej – niewiele brakowało, aby urodził się w Zamościu.
Wołyńskie korzenie
Jego ojciec, Włodzimierz Sławosz Dębski (1922-1999), mieszkał przed wojną w Kisielinie na Wołyniu. Podczas napadu banderowców na miejscowy kościół, do którego doszło 11 lipca 1943 r., a więc w Krwawą Niedzielę, wraz z kilkudziesięcioma osobami zabarykadował się na przylegającej do kościoła plebanii. Ukraińskie ataki odpierali przez 11 godzin, a ocaleli, bo się nie poddali. W trakcie obrony, Włodzimierz Sławosz Dębski został ranny w nogę od wybuchającego granatu. Życie ocaliła mu narzeczona i przyszła żona Aniela Sławińska, która z użyciem skrawka materiału i paska tamowała krew z pękniętej pod kolanem tętnicy. Ojciec kompozytora przeżył, ale nogę, z powodu gangreny, amputowano.
Ze swoją narzeczoną Anielą odnaleźli się po wojnie w Zamościu i tu wzięli ślub. Ojciec Krzesimira Dębskiego pracował jako nauczyciel w Lipsku i Białowoli. Był muzykiem, malarzem i publicystą, a jego pisarskim dziełem życia jest „Było sobie miasteczko. Opowieść wołyńska”, książka o rodzimym Kisielinie. – Dzieje rodziny Dębskich to również dzieje rodzin kresowych, stąd upamiętniając pana Krzesimira Dębskiego i nawiązując do postaci jego ojca, który przez lata współpracował z Orkiestrą Włościańską im. Karola Namysłowskiego, upamiętnimy także pana Włodzimierza, który aktywnie działał w Stowarzyszeniu Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu – mówiła Teresa Madej. – To z jego inicjatywy powstała m.in. cela wołyńska, a także upamiętniono poległych żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK na Rotundzie Zamojskiej.
Warto dodać, że z zamojskimi Namysłowiakami i Wołyniakami Włodzimierz Sławosz Dębski związany był po ostatnie dni życia, a jego syn kontynuuje tę działalność poprzez współprace z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego w Zamościu, a także upomina się o prawdę i godne pochowki ofiar ukraińskich nacjonalistów (Krzesimir Dębski jest autorem książki „Nic nie jest w porządku: Wołyń – moja rodzinna historia”.
Przyjaciel Zamościa
Podczas konferencji zarówno Teresa Madej, jak i dyrektor zamojskiej orkiestry Tadeusz Wicherek, podkreślili dokonania artystyczne Krzesimira Dębskiego, autora muzyki współczesnej i filmowej, m.in. do „Ogniem i mieczem”, „W pustyni i puszczy” i „Starej baśni”, skrzypka jazzowego i dyrygenta, lidera zespołu jazzowego String Connection oraz profesora sztuk muzycznych (prof. Krzesimir Dębski jest wykładowcą kompozycji i aranżacji na Akademii Muzycznej w Poznaniu).
O tym, że jest też wielkim filantropem mówiła Maria Król, przewodnicząca Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Krok za krokiem” w Zamościu, nazywając Krzesimira Dębskiego przyjacielem i darczyńcą. – Zaiskrzyło między nami, a Krzesimir ze swoją rodziną wspiera nas od kilkunastu lat, ale również promuje w mediach ogólnopolskich. Przyjeżdżał do Zamościa i razem z panem dyrektorem Wicherkiem prowadził koncerty charytatywne – powiedziała Maria Król.
O związkach Krzesimira Dębskiego i jego ojca z Namysłowiakami mówił Tadeusz Wicherek. Oprócz wymienionych, w konferencji wzięli też udział Krzysztof Gałaszkiewicz, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego, starosta zamojski Stanisław Grześko, prezydent Zamościa Rafał Zwolak, Łukasz Gajdecki, dyrektor Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Miasta Zamość oraz Małgorzata Kulczyńska, prezes Fundacji „Sztukateria Idealna”.
Będzie się działo
Uroczyste odsłonięcie wykonanej przez zamojskiego artystę rzeźbiarza Bartłomieja Sęczawę tablicy z udziałem głównego bohatera odbędzie się 5 lipca. Obok nazwiska prof. Krzesimira Dębskiego znajdą się słowa: „kompozytor, dyrygent, skrzypek”. Uroczystości potrwają trzy dni (5-7 lipca). W programie znajdzie się bardzo wiele wydarzeń, m.in. wystawy, spotkania, koncerty i wieczór filmowy, a także warsztaty taneczno-muzyczne oraz plener malarski. Do Zamościa – oprócz oczywiście głównego bohatera – przyjedzie z Krakowa Maciej Wojciechowski, który jest autorem dokumentu „Było sobie miasteczko”.
Przypomnijmy, że tablice pamiątkowe w Zamojskiej Alei Sław przy ul. Grodzkiej w Zamościu ma wiele zasłużonych dla miasta postaci, w tym m.in. Jan Machulski, Jan „Ptaszyn” Wróblewski, Krzysztof Zanussi, Tadeusz Wicherek, Zespół VOX, Róża i Jan Zamoyscy, a także Adam Wiesław Kulik.
Napisz komentarz
Komentarze