Michał Mulawa zabrał głos w sprawie wykreślenia miasta Zamościa oraz powiatów zamojskiego i biłgorajskiego z rządowego programu rozwoju obszarów przygranicznych. Pisaliśmy o tym przed tygodniem. Przypomnijmy, że poprzednia Rada Ministrów wpisała 17 powiatów z Podkarpacia i Zamojszczyznę na listę rządowego programu rozwoju obszarów Karpat Wschodnich i Roztocza na lata 2023-2030.
Z OSTATNIEJ CHWILI: Zamość: Sąd wydał wyrok. Jaka kara za śmierć 16-letniego Eryka?
Na rozwój samorządy miały otrzymać łącznie 500 mln zł, z przeznaczeniem m.in. na budowę dróg, inwestycje wodno-kanalizacyjne, odnawialne źródła energii czy budowę bazy turystycznej. Po zmianie rządu zmieniono i poszerzono listę beneficjentów programu o tereny przygraniczne Podlasia oraz Warmii i Mazur, wykreślając przy tym powiaty, które nie graniczą bezpośrednio z Ukrainą, w tym biłgorajski, zamojski i miasto Zamość.
Stanowczo sprzeciwiają się temu zamojscy radni, którzy na ostatniej sesji podjęli stanowisko, w którym zwrócili się do premiera Donalda Tuska o jak najszybsze przywrócenie miasta Zamość na listę beneficjentów programu.
Przeczytaj więcej: Skandal! Zamość wykreślony z programu rozwoju obszaru Karpat Wschodnich i Roztocza
Do sprawy odniósł się pochodzący z Tarnogrodu Michał Mulawa.
– Tereny przygraniczne wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę stają wobec podobnych wyzwań, wymagając dostosowanego do ich specyfiki strategicznego wsparcia w sferze ekonomicznej, społecznej i gospodarczej – mówi b. wicemarszałek województwa lubelskiego. – Przyjęcie takiej delimitacji świadczy zatem nie tylko o dalekim niezrozumieniu potrzeb wyłączonych obszarów, ale jest wręcz zabiegiem dyskryminującym. Nie ma żadnych obiektywnych przesłanek, by Zamość, powiat zamojski i biłgorajski traktować gorzej niż samorządy z Podlasia, Warmii czy Mazur. Zmiana terytorialnego zasięgu programu oznacza nie tylko pozbawienie części regionu dostępu do niezwykle potrzebnego wsparcia, ale wręcz dalsze pogarszanie sytuacji gospodarczo-ekonomicznej.
Dokonanie tego podziału dziwi jeszcze bardziej w kontekście skali pomocy, jakiej biłgorajskie i zamojskie samorządy udzieliły Ukrainie w obliczu wojny. Paradoksalnie więc – program, który z założenia miał być instrumentem solidarnego wsparcie północno-wschodnich obszarów przygranicznych i promować relacje dobrosąsiedzkie – może pogłębiać dysproporcje rozwojowe i wzmagać wśród mieszkańców poczucie niesprawiedliwości.
Napisz komentarz
Komentarze