– Polityczny teatr. Władza robi igrzyska, bo nic innego nie umie – to krótki komentarz Ryszarda Czarneckiego, kiedy w środę(11 września) późnym wieczorem opuścił prokuraturę.
Został tu przywieziony przez agentów CBA, którzy zatrzymali go na lotnisku. Tak samo jak jego żonę – córkę Mirosława Hermaszewskiego, jedynego Polaka, który był w kosmosie.
Collegium kontrowersji
Ryszard Czarnecki to polityczny weteran. Był w kilku formacjach. Paradował np. w biało-czerwonym krawacie Samoobrony Andrzeja Leppera. Ostatnie lata spędził jednak w PiS. Był europosłem, ale w ostatnich wyborach nie został ponownie wybrany do Parlamentu Europejskiego.
Jednak to nie z PE łączy się najnowsza afera. Chodzi o Collegium Humanum. To prywatna uczelnia (powstała w 2018 r.) z Warszawy, która ma filie w innych miastach. Niedawno wyszło na jaw, że w ekspresowym tempie można tam było zdobyć dyplomy menedżerskie, które umożliwiają robienie kariery w państwowych spółkach.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ryszard Czarnecki będzie przesłuchany w Zamościu. Chodzi o "kilometrówkę"
W efekcie ta prywatna uczelnia stała się dla PiS kuźnią kadr, a Czarnecki blisko współpracował z rektorem tej uczelni Pawłem Cz. Jemu i kilku innym osobom prokuratura zarzuca działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.
Celem Uzbekistan
Z jakich dokładnie powodów służby zatrzymały teraz Czarneckiego i jego żonę? Sprawa nie jest w pełni jawna, ale wiadomo, że jest połączona z Collegium Humanum.
Były europoseł miał zawrzeć z rektorem Cz. nieformalną umowę: miał lobbować w kręgach politycznych za utworzeniem filii Collegium Humanum w Uzbekistanie. W zamian żona polityka miała dostać lukratywną posadę na uczelni.
Motorowerem przez świat
To nie jedyne kłopoty Czarneckiego. Prokuratura chce go postawić przed sądem za wyłudzenie ponad 900 tys. zł z kasy Parlamentu Europejskiego. Jako europoseł miał niesłusznie wyłudzić pieniądze za dojazdy na posiedzenia PE, bo takich podróży nie było.
Zgodnie ze składanymi dokumentami poseł miał „dojeżdżać” do pracy w Brukseli tirem, zezłomowanym dużo wcześniej samochodem osobowym, a w okresie jesienno-zimowym – skuterami.
Dodatkowo polityk deklarował, że do Brukseli jechał z Jasła, choć mieszkał w Warszawie. Dzięki temu podróż była dłuższa i droższa.
Napisz komentarz
Komentarze