Parafia w Górecku Kościelnym jest niewielka, ale bardzo szacowna. W 1668 r. ordynat Marcin Zamoyski ufundował tutaj pierwszy, okazały kościół oraz klasztor. Zamieszkali w nim skromni franciszkanie konwentualni (z prowincji ruskiej, kustodii zamojskiej). W drugiej połowie XVII w. erygowano w Górecku Kościelnym parafię rzymskokatolicką.
Przez dziesiątki lat było z nią związanych wielu nietuzinkowych kapłanów. Tak było także w czasach, kiedy wdrażano w kraju elektryfikację. W latach 1929-1935 proboszczem był ks. Błażej Nowosad (trwa jego proces beatyfikacyjny), potem zastąpił go ks. Jan Mróz (tę funkcję sprawował w latach 1935-1946) oraz ks. Ludomir Tutlis (1946-1961).
Jednak duszpasterzem, który chyba szczególnie zapisał się w pamięci okolicznych mieszkańców, był ks. Aleksander Siwek. Prowadził on miejscową parafię krótko (był jej administratorem), w latach 1961-1962, ale jego inżynierskie, racjonalizatorskie zainteresowania oraz umiejętność zorganizowania parafian przyniosły wymierne efekty. Bo ks. Siwek przekonał wiernych o potrzebie zelektryfikowania parafii. Miało to się stać w czynie społecznym. Wraz ze swoimi "owieczkami" ten duszpasterz wybudował elektrownię wodną w Górecku Kościelnym!
– To był początek lat 60. Byłem małym chłopcem, ale te prace pamiętam – wspomina Andrzej Łokaj, radny Tarnowoli, Majdanu Kasztelańskiego, Brzezin oraz Górecka Kościelnego. – Ludzie skrzyknęli się wówczas i rozpoczęli wielką budowę. Kamień zbierano na polach i wydobywano w jednym z pobliskich kamieniołomów. Zwożono go całymi tonami, na furmankach. Dostarczano też mnóstwo drewna, które było potrzebne na szalunki, piasek itd. Takie materiały budowlane przywoził także mój ojciec (miał na imię Tomasz) oraz inni mieszkańcy Tarnowoli, Brzezin, Majdanu Kasztelańskiego, Górecka Starego i Górecka Kościelnego. Wszyscy robili to społecznie, bo chcieli coś dobrego dokonać, coś wspólnego mieć, aby polepszyć swój byt. I byt swoich dzieci.
Około kilometr od świątyni w Górecku Kościelnym powstała imponująca, bardzo gruba, kamienna ściana o wysokości ok. 20 metrów i długości ok. 50 m. Teraz jest to zapora wodna – jak to określono – typu ciężkiego "z ujęciem lewarowym wody do elektrowni wodnej" (hydroelektrowania tam funkcjonuje i ma się dobrze). Budowla powstała na rzece Szum. Tyle, że nie od razu pełniła zamierzoną funkcję.
– To były czasy PRL-u, a inicjatywa parafian miała charakter kościelny, parafialny. Dlatego nie można było liczyć na wsparcie władz – tłumaczy radny Andrzej Łokaj. – Coś pewnie poszło nie tak. Dlatego w latach 60. nasza elektrownia nie została uruchomiona. Prąd do oświetlenia kościoła w Górecku Kościelnym był po staremu produkowany dzięki wykorzystaniu silnika spalinowego. To nie znaczy, że wspólna, bardzo ciężka praca parafian poszła na marne. Pod koniec lat 70. ub. wieku zapora została wyposażona w odpowiednie urządzenia. Tak powstała elektrownia, która została uruchomiona.
Dzięki budowie zapory powstał także w sąsiedztwie Górecka Kościelnego kilkuhektarowy, malowniczy zbiornik wodny. Wokół niego wytyczono szlak turystyczny, który jest jedną z miejscowych atrakcji. To wyjątkowo piękne, otoczone lasami, miejsce.
Więcej o tej niesamowitej historii w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze