Bezpośrednimi skutkami zmian klimatycznych mogą być: rosnąca liczba urazów, chorób, a także zgonów. Mogą być one wywołane ekstremalnymi upałami, zaburzeniami struktury opadów, co powoduje powodzie, susze i huragany. Prognozy naukowe przewidują, że w 2100 r. ekstremalnych zjawisk pogodowych może być aż pięćdziesiąt razy więcej niż obecnie.
Czytaj też: Powiat biłgorajski: Będą wiatraki, będzie tańszy prąd
– Chyba niewiele osób powinno mieć jeszcze jakiekolwiek problemy ze stwierdzeniem, że ocieplanie się klimatu jest faktem. Potwierdzają to również naukowe statystyki medyczne – podkreśla Marek Nowosielecki, lekarz z Zamościa.
Więcej chorób alergicznych, od komarów i kleszczy
Marek Nowosielecki jest lekarzem medycyny, specjalistą chirurgii ogólnej i medycyny estetycznej, a także specjalistą medycyny ratunkowej. Przez 10 lat (od 1995 do 2005 r.) pracował w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim, a przez kolejną dekadę (2005-2015) w Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Zamościu. Obecnie prowadzi prywatną praktykę lekarską.
Marek Nowosielecki przyznaje, że tematyka zmian klimatycznych, globalnego ocieplenia i ich wpływu na zdrowie ludzi jest jednym z jego licznych zainteresowań.
Lekarz przytacza kolejne dane potwierdzające skutki ocieplania się klimatu:
– Na przykład, wzrost temperatury powietrza o 1 stopień zwiększa ryzyko zgonu o 2 punkty procentowe, a o 5 proc. – ryzyko wcześniejszego porodu – zaznacza lek. med. Marek Nowosielecki. – Latem 2022 r. aż 37 proc. udarów cieplnych w Polsce było skutkiem ocieplenia klimatycznego. Powołując się na wcześniejsze dane statystyczne, w Polsce między 1960 a 1990 r. zanotowano wzrost liczby zgonów ze 100 do 550 (na 100 tys. mieszkańców), których przyczyną były choroby alergiczne. A z czego to może wynikać? Z ocieplania klimatu właśnie. Bo ocieplenie cały czas postępuje. Dzieje się tak, od kiedy emitujemy coraz więcej gazów cieplarnianych. A w ostatnich 10 latach liczba chorób alergicznych wzrosła dwukrotnie. Chodzi tu między innymi o nieżyt górnych dróg oddechowych i astmę – wymienia lekarz.
Od 2005 r. do 2014 r. trzykrotnie zwiększyła się w Polsce liczba przypadków boreliozy (z 4 406 do 13 868 przypadków rocznie w 2014 r.). – Borelioza to odkleszczowa choroba, tzw. choroba wektorowa. Przybywa także przypadków depresji – od 1990 r. jest ich więcej o ponad 50 proc. Naukowo udowodniono, że depresja również związana jest z ociepleniem klimatu i jego wpływem na organizm.
Czytaj też: Truskawki z Siedlisk walczą ze zmianami klimatu. O trudach uprawy opowiadają plantatorzy
Przegrzany upałem już się nie poci
– Ocieplenie klimatu to nie tylko wzrost temperatury powietrza, to zespół zjawisk, który jest skutkiem ocieplenia klimatu, czyli są nim również ekstremalne zjawiska pogodowe jak: powodzie, upały czy susze – wymienia doktor Nowosielecki.
Od 30 lat w Polsce regularnie wzrasta liczba powodzi. A w ciągu ostatnich 50 lat coraz częściej występuje susza.
Przeczytaj: W ciągu 2 godzin w Zamościu spadło ponad 130 litrów deszczu na metr kwadratowy
– Kiedyś była raz na pięć lat, a obecnie co drugi rok mamy suche lato. Jeżeli chodzi o całą Europę, aktualnie na jej obszarze jest 1 proc. terenów ubogich w wodę. Eksperci przewidują, że jeżeli tak dalej będzie, to w 2070 r. w Europie już 35 proc. terenów będzie ubogich w wodę. No a Polska jest jednym z krajów, które mają najmniej wody – zaznacza Marek Nowosielecki.
– Gdy pracowałem jeszcze na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych, przez wiele lat obserwowałem, że w miesiącach letnich było coraz więcej przypadków przegrzania się u pacjentów – mówi lekarz specjalizujący się między innymi w medycynie ratunkowej. – Działanie wysokiej temperatury na organizm człowieka jest dokładnie opisane w literaturze medycyny ratunkowej. Podzielono je na 3 stopnie, czyli przegrzanie, wyczerpanie upałem i udar cieplny. Przegrzanie jest pierwszym etapem. Kiedy przebywasz lub pracujesz w upale, mogą wystąpić obrzęki z gorąca w okolicach kostek, skurcze z gorąca. Drugi stopień to wyczerpanie upałem. Może ono wystąpić przy długotrwałym narażeniu na wysoką temperaturę, w granicach 37-40 stopni. Wtedy może wystąpić zmęczenie, osłabienie, nudności, wymioty, bóle głowy. Trzecim stopniem jest udar cieplny. Pacjent może mieć zaburzenia świadomości, niewydolność wielonarządową i może wystąpić wzrost temperatury ciała powyżej 40,5 stopnia. Charakterystycznym objawem jest brak pocenia się. Taki człowiek w ogóle się nie poci. Ma ciepłą, suchą skórę. Takiego przypadku jednak nie pamiętam. Ale od prawie 10 lat nie pracuję w szpitalach – zaznacza lekarz.
Szczególnie na dwa pierwsze stopnie przegrzania (gdy temperatura powietrza wzrasta powyżej 35 stopni C) narażone są osoby starsze – powyżej 65 roku życia, dzieci i kobiety w ciąży, a także osoby obciążone chorobami przewlekłymi.
Czytaj: Albo rolnicy dostosują się do zmian klimatu, albo wyginą jak mamuty
– To była coraz częstsza dolegliwość u pacjentów, którzy latem trafiali na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdy jeszcze tam pracowałem dekadę temu. A kiedy pracowałem prawie 3 dekady temu w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim, to nie przypominam sobie ani jednego takiego przypadku – mówi Marek Nowosielecki.
Od silnego wiatru kręci się w głowie
W naszym regionie najczęstszym skutkiem ocieplania się klimatu są właśnie wysokie temperatury i upały. Powodzie raczej na Zamojszczyźnie nie występują. Częściej zdarzają się inne ekstremalne zjawiska pogodowe, jak nawalne deszcze i porywiste wiatry.
35-letnia zamościanka mówi, że najbardziej reaguje na nagłe zmiany ciśnienia atmosferycznego.
– Reaguję w różny sposób. Mam wtedy skoki ciśnienia tętniczego. Kiedy na dworze jest wysokie ciśnienie, mój organizm to odczuwa, a gdy ciśnienie atmosferyczne spada – robię się apatyczna, senna, znudzona i zmęczona. Nic mi się nie chce, chce mi się jedynie spać. Natomiast upały w zasadzie mi nie przeszkadzają. Ostatnio miałam wahania ciśnienia, byłam u lekarzy specjalistów, szukali przyczyn. Mogę być nadmiernie wrażliwa na zmiany pogodowe. Od kiedy brakuje słońca, mam mniej energii, częściej czuję się zmęczona fizycznie. Mam „ciężkie” mięśnie, nogi i kości – opowiada 35-latka z Zamościa.
61-letni Zdzisław z Zamościa również źle znosi duże wahania ciśnienia atmosferycznego, zwłaszcza gdy ono gwałtownie pikuje w dół.
– Wtedy dopada mnie zmęczenie i znużenie, mimo że nie ma ku temu innych powodów niż wariująca pogoda. A jeszcze bardziej dyskomfortowe są dla mnie utrzymujące się dłużej porywiste wiatry. Wtedy mam nudności i zawroty głowy. Im mocniej wieje, tym bardziej te dolegliwości się nasilają. No i jeszcze cukrzyca i miażdżyca powodują nasilenie różnych zdrowotnych komplikacji – mówi 61-letni zamościanin.
Rak skóry zdarzał się raz na miesiąc, a teraz kilka w tygodniu
Zmiany klimatu mogą wpływać na ludzkie zdrowie poprzez nasilenie i czas trwania zakażeń. W kolejnych latach zwiększać będzie się także częstotliwość występowania chorób zakaźnych, pojawią się zachorowania na choroby, które jak dotąd nie występowały w danym rejonie (np. malaria).
– W mojej praktyce lekarskiej trafiłem na jeden przypadek malarii, w Jarosławiu na Podkarpaciu. Pacjent przyleciał z Egiptu i zachorował na malarię. To połączenie ocieplania się klimatu z coraz częstszym podróżowaniem naszych rodaków w różne strony świata. Wtedy może zdarzyć się i malaria – mówi Marek Nowosielecki.
Jego zdaniem warto jeszcze wspomnieć o tzw. betonozie w polskich miastach. Ona także wpływa na ocieplenie klimatu i wzrost temperatur. W kilku dużych miastach w Polsce zbadano temperatury w centrum oraz w obszarach, gdzie są jakieś parki, a te są położone głównie poza miejskimi centrami.
– W czasie upałów (od 3 dni powyżej 30 stopni C) temperatura w centrum miasta jest od 5 do 8 stopni wyższa niż poza miejskim centrum. Gdyby ten sam człowiek przebywał poza miastem, to miałby o 5 stopni niższą temperaturę i nic by mu się nie stało. Ale jest w mieście, gdzie wybetonowano wiele przestrzeni, wyrżnięto drzewa, co również ma bezpośrednie przełożenie na ocieplanie się klimatu. Tam więc zagrożenie dolegliwościami znacząco rośnie, zwłaszcza u starszych, schorowanych ludzi – uważa Marek Nowosielecki.
Lekarz z Zamościa mówi także o znaczącym wzroście przypadków nowotworów skóry. – Średnio w tygodniu wycinam ich kilkanaście, a kiedyś zdarzało się to może raz na miesiąc – dodaje Marek Nowosielecki.
Przeczytaj: Zmienia się klimat i... zoo w Zamościu. Dla zwierząt, pracowników i zwiedzających
Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych
Napisz komentarz
Komentarze