Maksymilian Kubik
(7).jpg)
W Tanwi Majdan Stary stara się na pozycji numer dziesięć godnie zastępować Tomasza Blicharza, który z końcem poprzedniego sezonu zrezygnował z kontynuowania kariery piłkarskiej. Może umiejętnościami, doświadczeniem i charyzmą nie dorównuje ikonie Tanwi, jednak na efekty jego boiskowych poczynań nikt nie może narzekać, gdyż 21-letni wychowanek szkółki piłkarskiej OSiR Biłgoraj i Łady 1945 Biłgoraj w dużej mierze przyczynił się do zajęcia przez drużynę z gminy Księżpol drugiego miejsca na półmetku sezonu w klasie okręgowej.
Czytaj też: Plebiscyt Piłkarski „Kroniki Tygodnia” rozstrzygnięty. Poznajcie zwycięzców
– Ciężko będzie komukolwiek zastąpić w Tanwi Tomka Blicharza, bo wszyscy dobrze wiedzą, jakie miał umiejętności i ile znaczył dla zespołu. Zapewniam, że robię wszystko, co w mojej mocy, by sprostać temu wyzwaniu – mówi Maksymilian Kubik (ur. 9 września 2003 r. w Biłgoraju).
Piłkarzem Tanwi został dokładnie rok temu.
– Poprzedni sezon zaczynałem w podstawowym składzie Łady w IV lidze, u trenera Pawła Babiarza. Niestety, nie wykorzystałem swojej szansy. Nie wyśrubowałem wystarczających liczb, by pozostać w tym zespole na rundę wiosenną. W pierwszej części sezonu zagrałem tylko dziesięć meczów, w tym sześć w wyjściowej jedenastce. Nie zdobyłem ani jednej bramki. Łada zdecydowała się mnie wypożyczyć. Do rundy wiosennej w 2024 r. przygotowywałem się przez półtora miesiąca w Janowiance, ale Łada nie dogadała się z tym klubem. Zostałem więc wypożyczony do Tanwi. I dobrze się stało, bo w tym klubie świetnie się poczułem. Spodobało mi się w Majdanie Starym. Odzyskałem boiskową pewność siebie – mówi Kubik.
PRZECZYTAJ TEŻ: Walczą o tytuł Trenera Roku w Plebiscycie Piłkarskim Kroniki Tygodnia. Przedstawiamy szkoleniowców
Studiuje wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Rzeszowskim, ale dość często przyjeżdża do Majdanu Starego na zajęcia szkoleniowe.
– Ten chłopak lubi grać w piłkę. To on namawia naszych piłkarzy, studiujących w Rzeszowie, by przyjeżdżali z nim na treningi nawet w dni robocze. Cechuje go duży optymizm, jest radosny, pozytywnie nastawiony do życia i tego, co robi. Zaraża swoją piłkarską pasją całą drużynę. Poradziłby sobie w Ładzie, w IV lidze, ale cieszymy się, że u nas zostanie na rundę wiosenną. Od początku odbieramy go za spore wzmocnienie naszego zespołu. Złości się, gdy nie dostaje często piłki, którą lubi mieć przy swojej nodze, by realnie uczestniczyć w każdej akcji – mówi trener Tanwi Bogdan Antolak.
Przemysław Orzechowski
(3).jpg)
Jest synem grającego niegdyś w Tomasovii Tomaszów Lubelski Andrzeja Orzechowskiego, bratankiem byłego piłkarza tego klubu, a obecnie kierownika drużyny Piotra Orzechowskiego, bratem wychowanka tomaszowskiego klubu, reprezentującego dziś Podlasie Biała Podlaska Macieja Orzechowskiego. Piłkarską pasję dostał w genach, a o tym, że od najmłodszych lat przejawiał nieprzeciętną smykałkę do gry w piłkę nożną, najlepiej świadczy powołanie go wraz z klubowym kolegą Damianem Misztalem w maju 2014 r. na zgrupowanie kadry narodowej U16 do Gniewina (woj. pomorskie). Dwa miesiące wcześniej, niedługo po ukończeniu szesnastego roku życia, zadebiutował w pierwszym zespole Tomasovii. Od pierwszego meczu był podstawowym zawodnikiem tomaszowskiego zespołu.
– Przemek jest piłkarskim profesjonalistą w każdym calu. Bardzo poważnie podchodzi do zajęć szkoleniowych, a także do odpowiedniego prowadzenia się, zwłaszcza w kwestiach odżywiania. Żywo interesuje się wszelkimi zagadnieniami taktycznymi. Wypytuje, docieka. Długo rozmawiamy na te tematy. Został „przyklejony” do lewej obrony, ale spokojnie poradzi sobie na każdej innej pozycji. Nawet w III lidze byłby dziś wyróżniającym się piłkarzem – mówi Paweł Babiarz, trener Tomasovii.
Wychowanek trenera Stanisława Pryciuka kilka razy opuszczał Tomasovię. Na rundę jesienną w 2014 r. odszedł do zespołu juniorów Stali Mielec. Jesienią 2017 r. grał w trzecioligowej Lechia Tomaszów Mazowiecki. Miał później epizody w klasie okręgowej – w Victorii Łukowa, Koronie Łaszczów i Pogoni 96 Łaszczówka. Gdy wydawało się, że już zakończy swoją piłkarską przygodę, wrócił do Tomasovii, by osiągnąć najwyższy czwartoligowy „level”.
– Po powrocie z Tomaszowa Mazowieckiego straciłem motywację i chęci do gry, bo poczułem się tam przeciętny. Zapał do piłki odzyskałem wtedy, gdy wyjechałem do pracy za granicę. Brakowało mi tam jedynie gry. Mocno wziąłem się za siebie, bo nie wyobrażałem sobie tego, bym miał trenować na pół gwizdka, a później grać byle jak. Całkowicie oddałem się piłce nożnej, ale gram już tylko dla przyjemności – mówi Przemysław Orzechowski (ur. 7 lutego 1998 r. w Tomaszowie Lubelskim).
Maciej Ostrowski
(1).jpg)
To głównie dzięki niemu Victoria Łukowa straciła w klasie okręgowej w 2024 r. najmniej bramek spośród wszystkich zespołów, występujących w obu rundach „najciekawszej ligi świata” – wiosennej i jesiennej. W każdym ligowym półroczu zespół z Łukowej dał sobie strzelić tylko po dwanaście goli.
– Maciej Ostrowski jest bardzo ważnym dla nas zawodnikiem, liderem defensywy naszego zespołu, jednym z najlepszych środkowych obrońców w zamojskiej klasie okręgowej. Wprowadza do naszych poczynań na boisku dużo spokoju. Doskonale przewiduje boiskowe wydarzenia i zamiary przeciwnika. Dzięki temu zawsze jest dobrze ustawiony na boisku. Umiejętnie panuje nad piłką i sytuacją na murawie. Dba o odpowiednią atmosferę w drużynie. W szatni i na boisku zwykle bardzo mało mówi, ale jak już coś powie, to zawsze zrobi to konkretnie i trafi w punkt. W Victorii spędził już trzy lata. Ugruntował swoją pozycję w lidze. Nigdy nie schodził poniżej pewnego poziomu, dlatego wiele razy trafił do jedenastki kolejki w „Kronice Tygodnia”. Zasłużenie znalazł się w dziesiątce nominowanych w plebiscycie, w kategorii Piłkarz Roku – mówi o swoim podopiecznym grający trener Victorii Jarosław Stępień.
W zespole z Łukowej gra od pierwszej kolejki rundy wiosennej w 2022 r. Planował zakończyć swoją przygodę piłkarską z powodu kolejnej kontuzji, której nabawił się w czwartoligowym POM Iskra Piotrowice.
– Najpierw złamałem kostkę w jednej nodze, potem w drugiej. Z powodu tych kontuzji sporadycznie wychodziłem na boisko w rundzie jesiennej w IV lidze, w 2021 r. Jarek Stępień namówił mnie do przejścia do Victorii, która szukała wtedy środkowego obrońcy. Po rozmowie z działaczami z Łukowej doszedłem do wniosku, że w tej miejscowości szykuje się fajny projekt. W Victorii odzyskałem dobrą formę, a że ten zespół stale się rozwija, to nie mam potrzeby odejść. Na boisku czuję się dużo pewniej niż trzy lata temu. Szkoda, że w rundzie jesiennej nie wykorzystaliśmy swojego potencjału. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, to tabela klasy okręgowej wyglądałaby dziś zupełnie inaczej – mówi wychowanek UKS Widok Lublin Maciej Ostrowski (ur. 4 listopada 1995 r. w Lublinie).
Warto dodać, że pochodzący z Lublina obrońca od 2020 r. występuje w rozgrywkach Polskiej Ligi Futsalu. Reprezentuje w nich Klub Uczelniany AZS UMCS Lublin. W 2024 r. zespół spadł do II ligi.
Akaki Shamatava
(2).jpg)
Nie bierze udziału w przygotowaniach Gromu Różaniec do rundy wiosennej w klasie okręgowej. Wyjechał do Gruzji. W swojej ojczyźnie stara się o angaż w klubie, którego zespół występuje w klasie rozgrywkowej odpowiadającej polskiej I lidze.
– Przebywam na testach w Gruzji, ale nie wykluczam tego, że na wiosnę dołączę do Gromu – mówi dla „Kroniki Tygodnia” Akaki Shamatava (wypowiedzi piłkarza w tłumaczeniu pośredniczącego w rozmowie trenera Gromu Sergieja Sawczuka, któremu serdecznie za to dziękujemy).
W Gromie piłkarz rodem z Gruzji zadebiutował w pucharowym meczu tego zespołu z Tomasovią Tomaszów Lubelski we wrześniu 2023 r.
– Trafił do nas dzięki powiązaniom trenera Sawczuka. Był gdzieś na testach w IV lidze, ale źle został potraktowany, więc Sergiej ściągnął go do nas. Jak go zobaczyliśmy na boisku, to od razu zorientowaliśmy się, że swoimi umiejętnościami przerasta to całe towarzystwo w klasie okręgowej. Nie zagrał w pięciu pierwszych meczach ligowych, bo długo czekaliśmy na jego certyfikat z Gruzji. Podpisał z nami kontrakt ważny do końca 2025 r. Już w swoich pierwszych występach w Gromie wpadł w oko szkoleniowców innych klubów. Miał dużo propozycji, m.in. z Łady, Hetmana i Orląt Radzyń Podlaski, ale został u nas. Mieszkał u Władka Halicza w wynajmowanym pokoju. Podejmował się prac dorywczych. Różaniec był dla niego tylko przystankiem na drodze do większej kariery piłkarskiej. Widzieliśmy w nim piłkarza kompletnego nawet na ligę wyższą niż „okręgówka”. Niesamowite były zwłaszcza jego krosowe podania w punkt na odległość 40, czy 50 metrów – mówi prezes Gromu Robert Kupczak.
Piłkarz urodził się 26 maja 2000 r. w Suchumi – stolicy Abchazji, wchodzącej w skład Gruzji. Do trzynastego roku życia szkolił się w Dinamo Suchumi. Potem przeprowadził się wraz z rodzicami do Tbilisi. W gruzińskiej metropolii trenował i grał w WIT Georgia Tbilisi. Gdy miał 18 lat, to trafił do FC Varketili – trzecioligowego klubu z siedzibą w Tbilisi.
PRZECZYTAJ TEŻ: Plebiscyt Piłkarski Kroniki Tygodnia: Kategoria główna na deser. Oto nominowani Piłkarze Roku (cz. 1)
– W Gromie zostałem miło przyjęty. W tym klubie panowała fajna atmosfera. Byliśmy drużyną, która w każdym meczu grała o najwyższe cele, i w rundzie jesiennej obecnego sezonu w pewnym stopniu to zrealizowaliśmy. Podobało mi się to, że klub z Różańca szanował każdego piłkarza, bez względu na jego wiek i umiejętności. Byłem zadowolony z warunków, które zaoferował mi klub. Dziękuję działaczom Gromu, którzy całą swoją siłę i doświadczenie wkładali w rozwój klubu, a trenerowi Sawczukowi – za życzliwość i człowieczeństwo. Jeśli już nie wrócę do Różańca, to bardzo miło będę wspominał czas spędzony w Gromie – mówi nam Shamatava.
Damian Szuta
(4).jpg)
Już dwa razy został Piłkarzem Roku w plebiscycie „Kroniki Tygodnia” – w 2020 i 2022 r. Teraz też ma niemałą szansę na to wyróżnienie, bo jest wiodącą postacią zespołu numer jeden na Zamojszczyźnie, czyli Tomasovii Tomaszów Lubelski.
– Nie muszę się zastanawiać, żeby stwierdzić, kto jest najlepszym zawodnikiem w mojej drużynie. Wybija się ponad wszystkich moich podopiecznych umiejętnościami piłkarskimi, boiskowym doświadczeniem, możliwościami motorycznyni, walorami wytrzymałościowymi, cechami charakteru i jeszcze pod wieloma innymi względami. Dobrze pokazują to także statystyki i tabela strzelców z kilku ostatnich sezonów. Zachwyca swoim dryblingiem, szybkością, przebojowością, umiejętnością wykańczania akcji i skutecznością. Ma pozytywny wpływ na drużynę, bo posiada odpowiednie cechy przywódcze. W szatni i na boisku jest liderem, ale nie typowym szefem, tylko dobrym kolegą dla wszystkich. Stał się już ikoną Tomasovii, choć ma dopiero 26 lat i tak naprawdę nie osiągnął jeszcze pełni swoich możliwości – mówi Paweł Babiarz, szkoleniowiec piłkarskiego zespołu z Tomaszowa Lubelskiego.
Wychowanek Tomasovii i trenera Stanisława Pryciuka ma w sercu ten klub. I z pewnością nie jest to wyświechtany slogan. Przed rozpoczęciem meczów na stadionie OSiR Tomasovia można poznać inne umiejętności tego piłkarza – literackie i wokalne.
– Damian napisał tekst i zaśpiewał hymn Tomasovii, który jest odgrywany przed każdym meczem. Zresztą, ma kilka utworów muzycznych dosyć popularnych w Internecie. Hymn naszego klubu szczególnie mu wyszedł. Wpada w ucho – twierdzi trener Babiarz.
Zawsze był wierny jednym barwom. I raczej w najbliższych latach to się nie zmieni.
– Odczuwam głębokie przywiązanie do Tomasovii. Jeździłem na testy do innych klubów, ale jak już do któregoś się dostałem, to nie chciałem w nim zostać, bo czułem się nieswojo i ciągnęło mnie do powrotu – mówi Damian Szuta (ur. 7 lipca 1998 r. w Tomaszowie Lubelskim).
W pierwszym zespole Tomasovii zadebiutował we wrześniu 2014 r. w wygranym na wyjeździe 1:0 (0:0) meczu z Wisłoką Dębica w III lidze. Miał wtedy 16 lat. Od tego czasu rozegrał w Tomasovii 295 meczów ligowych i pucharowych, zdobył 92 bramki. W zespole występuje z braćmi Jakubem Szutą i Maciejem Szutą.

Napisz komentarz
Komentarze