Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 20:23
Reklama Baner reklamowy firmy WODBET
Reklama

Wyprawa wzdłuż rzeki i... dalej

Niektóre podróże mają literacką inspirację. My wyruszyliśmy na polski Wschód śladami książki Michała Książka pt. "Droga 816". Na początku nie była to wyprawa daleka. Opisywana przez autora trasa zwana "Nadbużanką" (w jej skład wchodzą drogi wojewódzkie nr 816, 698 i 811) zaczyna się przecież w Zosinie i kończy w okolicach Siemiatycz. Po jej przebyciu ruszyliśmy jednak dalej i zagubiliśmy się w przestrzeni i czasie.
Wyprawa wzdłuż rzeki i... dalej

Bo pozazdrościliśmy panu Michałowi... jego podróży. Opisywana przez niego wędrówka rozpoczynała się przecież na Zamojszczyźnie. Łatwo drogę 816 znaleźć. Dotarliśmy m.in. do Włodawy, potem odwiedziliśmy klasztor w Jabłecznej, gdzie spotkaliśmy proboszcza miejscowej parafii prawosławnej (domagał się, abyśmy zrobili zdjęcia wszystkim zabytkom w klasztorze oraz... jemu: w naszym towarzystwie). Duchowny opowiedział nam także o bogatej historii tego miejsca oraz okolicznych, dorodnych dębach. 
Jeden z nich przez prawosławnych uważany jest niemal za święty.

Śladami pisarza

Obwieszono go mnóstwem dewocjonaliów (gównie obrazkami z wizerunkami niebiańskich patronów). W Kodniu pomodliliśmy się natomiast przed sławnym wizerunkiem Matki Boskiej. Zjedliśmy też w tej miejscowości smaczny i niedrogi obiad w jadłodajni prowadzonej przez ojców Oblatów. W cerkwi na Świętej Górze Grabarce zapaliliśmy natomiast kilka świec w różnych intencjach oraz zabłądziliśmy w gąszczu... krzyży. Wielkie wrażenie zrobiły na nas także katolickie i prawosławne świątynie we Włodawie, w miejscowości Kleszczele, a potem w okolicy Hajnówki i Białowieży. Byliśmy wdzięczni Michałowi Książkowi, że wskazał nam kierunek wyprawy...  

Nie wszystko było jednak jak w książce. Białowieża nie wydawała się oazą spokoju. Chodzi o słynną ostatnio w całej Polsce wycinkę drzew w pobliskiej puszczy (mnóstwo o tym mówią ostatnio ogólnopolskie media). Każda strona sporu przedstawia argumenty za i przeciw wycince. Mieszkańcy Białowieży złoszczą się natomiast na wszystkich: na rząd i miejscowych leśników oraz grupę ekologów. 
 Mieszkamy w oblężonej twierdzy

– Żyję w Białowieży od urodzenia. Odwiedzam też szlaki i ścieżki w puszczy. Nigdy nie było z tym kłopotów, bo wiem jak się w lesie zachowywać, poruszać – tłumaczy jeden z mieszkańców. – W związku z wycinką naciągnięto jednak leśników z Polski i oni się u nas panoszą. Ostatnio idę np. taką wydeptaną od dziecka trasą, a tam... stoją. I co? Mówią mi, że tędy nie wolno teraz chodzić. I, że są leśnikami z Podkarpacia. Dlaczego bronią mi wejścia do lasu? Nie wiadomo.  
Miejscowi uważają, że takimi "obostrzeniami" władza (czyli ci, co tną w puszczy drzewa) broni się przed czujnym okiem ekologów. 

– Normalna, odpowiedzialna gospodarka leśna jest koniecznością. Oczywiście poza rezerwatami ścisłymi, które powinny być przez człowieka nietknięte – tłumaczy jeden z białowieskich przewodników turystycznych. – Powinni to jednak robić, tak jak dotychczas nasi drwale, a nie wprowadzać do puszczy ciężkie maszyny, które ogałacają i dewastują całe jej połacie. Mówi się, że to ma chronić las przed kornikami. Tyle, że one żyją w korze drzew, a tej się nie uprząta. 

Zdaniem miejscowych w ten sposób nikt jeszcze z kornikiem nie wygrał. 
– To oczywiste. Tutaj chodzi o drewno, które gdzieś jest sprzedawane. Pewnie do Niemiec. Ochrona przyrody to sprawa drugorzędna – kwituje jeden z mieszkańców Białowieży. – Są też jednak tacy, którzy chcieliby aby cała Białowieża znalazła się w strefie ścisłej ochrony.

Do czego to nas doprowadzi? Żyjemy w sercu ogromnego lasu. I już teraz często musimy drzewo na opał wozić z miejscowości oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od naszej gminy. Kosztuje to nas mnóstwo... A zimy u nas srogie. To wszystko jest jakiś absurd...
Narzekaniom nie było końca. My jednak, zainspirowani prozą Michała Książka postanowiliśmy zwiedzić prawosławną cerkiew w miejscowości Narewka, aby zbytnio nie oderwać się od wschodniej mistyki naszej podróży. Wioska jest oddalona – w linii prostej – o kilka kilometrów od Białowieży. Można tam dojechać drogą przez puszczę (przez miejscowości: Teremiski i Budy). 

W środku potężnego lasu natknęliśmy się na zwalone i pocięte drzewa, głównie świerki. Było ich mnóstwo. Niektóre z nich wyglądały na stare i... zdrowe. Na wielu przygotowanych do wywózki "klocach" można było zobaczyć zielone, namalowane farbą napisy: "Tu byłem. Greenpeace (to niezależna, pozarządowa organizacja działająca na rzecz ochrony środowiska naturalnego)". To był wytropiony przez nas ślad działalności ekologów. Większość zielonych napisów ktoś jednak potem dość nieudolnie zamazał czarną farbą...
 
Spotkanie z wąsaczem 

Obejrzeliśmy te stosy drewna, wykonaliśmy kilka fotografii. A po zwiedzeniu cerkwi w Narewce wracaliśmy tą samą, leśną drogę z szybkością ok. 20 km na godzinę (trakt był dziurawy, a nasz matiz do samochodów terenowych raczej nie należy). Tuż za nami, przez kilka kilometrów wolniutko podążał duży dżip. Nie było wątpliwości: jego kierowca śledził nas! W głuszy, na pustej drodze było to dość nietypowe, niepokojące. 

W pewnej chwili zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć co się stanie, czy pojedzie dalej. Siedzące nam na ogonie auto zrównało się jednak z naszym. Wolniutko otworzyła się w nim szyba i w oknie pojawiły się wąsy, a potem rumiana twarz mężczyzny w zielonkawym mundurze (w kabinie jego auta był też pies).   

 – Tu się zatrzymywać nie wolno. W tym miejscu nie ma nic do oglądania – oświadczył groźnie nieznajomy "zielony ludzik" (tak go sobie roboczo nazwaliśmy).  
– Ale to przecież las, stoimy w zatoczce, chcieliśmy odetchnąć – próbowaliśmy dyskutować. 
– Proszę jechać i opuścić drogę. Bez przystanków... – warknął "zielony", omiatając nasze auto srogim, bezwzględnym spojrzeniem (przedstawić się jednak jakoś nie raczył). 

Zrobiliśmy, co kazał. Bo mężczyzna wyglądał jakby zaraz chciał nas razem z naszym wysłużonym matizem wsadzić do więzienia. Mógł zresztą wezwać innych, równie groźnych, leśnych wąsaczy... 

– Sami widzicie jak to wygląda – powiedział jeden z mieszkańców Białowieży po wysłuchaniu naszej (jakże sensacyjnej przecież!) opowieści. –  Leśnicy śledzą ludzi, zamalowują napisy Greenpeace... w środku lasu – na oznakowanych szlakach – nie dają żyć nam i turystom, o ekologach nie wspomnę. Jakby nie mieli nic innego do roboty. Mieszkamy jak w oblężonej twierdzy i nie wiemy, kiedy to wszystko się skończy.  

Wycieczka po wschodnich rubieżach naszego kraju okazała się nie tylko melancholijna, ale czasami także ekscytująca i pełna niespodzianek. Ruszyliśmy zatem dalej. 

Więcej szczegółów tej wyprawy w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy Replika
ReklamaBaner reklamowy B Firmy Sunflowers
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Pycha Moj GrzechTreść komentarza: Program Rodzina na swoim ma się b.dobrze.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 14:15Źródło komentarza: W Hrubieszowie będzie punkt paszportowyAutor komentarza: ochrona przyrodyTreść komentarza: Jakie były ku temu przesłanki?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:56Źródło komentarza: Wójt gminy Hrubieszów w gronie ekspertówAutor komentarza: jaTreść komentarza: Coś mieszkańcu o ukrainie piszesz oszczędnie Nie wszystko!Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:55Źródło komentarza: Lubelskie: Atak Rosji na zachodnią Ukrainę. Poderwano nasze myśliwceAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: Zając ekspertem PO KOLEGIUM TUMANUM to jakieś jaja,Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:52Źródło komentarza: Wójt gminy Hrubieszów w gronie ekspertówAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: Pytanie gdzie w tym czasie była wybrana rada społeczna szpitala nadzorująca dyrekcję z ramienia starostwa. tym pseudo neo radnym tylko jaja wsadzić w imadło i dobrze skręcić. a nie nagrody dawać,Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:50Źródło komentarza: Szpital w Hrubieszowie w ciągu 2 lat nie wykonał kontraktów z NFZ. Do spłaty ma 18 mln złAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: "Droga przez mękę" aby dojść do orzecznictwa trzeba pokonać odcinek z parkingu przy parku lub walczyć o miejsce parkingowe przy bloku nr 8. Jeżeli będziemy mieli szczęście i znajdziemy miejsce to zaczyna się walka dziurawym chodnikiem i wysokimi krawężnikami. Takie mamy realia udogodnień dla niepełnosprawnych. Mieszkzńcy bloku wracający z pracy siedzą w samochodach i wypatrują wolnego miejsca postojowego bo przecież większość miejsc jest zajęta przez pracowników Krok za krokiem, pacjentów przychodni Żak, stomatologa, okulisty lub petentów ZGL. Takie instytucje jak przychodnie nie powinny znajdować się w blokach gdzie nie ma przystosowanych warunków oraz miejsc parkingowych.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 11:26Źródło komentarza: Zamość: Przyjeżdża niepełnosprawny do urzędu i... nie ma gdzie zaparkować
Reklama