Bo pozazdrościliśmy panu Michałowi... jego podróży. Opisywana przez niego wędrówka rozpoczynała się przecież na Zamojszczyźnie. Łatwo drogę 816 znaleźć. Dotarliśmy m.in. do Włodawy, potem odwiedziliśmy klasztor w Jabłecznej, gdzie spotkaliśmy proboszcza miejscowej parafii prawosławnej (domagał się, abyśmy zrobili zdjęcia wszystkim zabytkom w klasztorze oraz... jemu: w naszym towarzystwie). Duchowny opowiedział nam także o bogatej historii tego miejsca oraz okolicznych, dorodnych dębach.
Jeden z nich przez prawosławnych uważany jest niemal za święty.
Śladami pisarza
Obwieszono go mnóstwem dewocjonaliów (gównie obrazkami z wizerunkami niebiańskich patronów). W Kodniu pomodliliśmy się natomiast przed sławnym wizerunkiem Matki Boskiej. Zjedliśmy też w tej miejscowości smaczny i niedrogi obiad w jadłodajni prowadzonej przez ojców Oblatów. W cerkwi na Świętej Górze Grabarce zapaliliśmy natomiast kilka świec w różnych intencjach oraz zabłądziliśmy w gąszczu... krzyży. Wielkie wrażenie zrobiły na nas także katolickie i prawosławne świątynie we Włodawie, w miejscowości Kleszczele, a potem w okolicy Hajnówki i Białowieży. Byliśmy wdzięczni Michałowi Książkowi, że wskazał nam kierunek wyprawy...
Nie wszystko było jednak jak w książce. Białowieża nie wydawała się oazą spokoju. Chodzi o słynną ostatnio w całej Polsce wycinkę drzew w pobliskiej puszczy (mnóstwo o tym mówią ostatnio ogólnopolskie media). Każda strona sporu przedstawia argumenty za i przeciw wycince. Mieszkańcy Białowieży złoszczą się natomiast na wszystkich: na rząd i miejscowych leśników oraz grupę ekologów.
Mieszkamy w oblężonej twierdzy
– Żyję w Białowieży od urodzenia. Odwiedzam też szlaki i ścieżki w puszczy. Nigdy nie było z tym kłopotów, bo wiem jak się w lesie zachowywać, poruszać – tłumaczy jeden z mieszkańców. – W związku z wycinką naciągnięto jednak leśników z Polski i oni się u nas panoszą. Ostatnio idę np. taką wydeptaną od dziecka trasą, a tam... stoją. I co? Mówią mi, że tędy nie wolno teraz chodzić. I, że są leśnikami z Podkarpacia. Dlaczego bronią mi wejścia do lasu? Nie wiadomo.
Miejscowi uważają, że takimi "obostrzeniami" władza (czyli ci, co tną w puszczy drzewa) broni się przed czujnym okiem ekologów.
– Normalna, odpowiedzialna gospodarka leśna jest koniecznością. Oczywiście poza rezerwatami ścisłymi, które powinny być przez człowieka nietknięte – tłumaczy jeden z białowieskich przewodników turystycznych. – Powinni to jednak robić, tak jak dotychczas nasi drwale, a nie wprowadzać do puszczy ciężkie maszyny, które ogałacają i dewastują całe jej połacie. Mówi się, że to ma chronić las przed kornikami. Tyle, że one żyją w korze drzew, a tej się nie uprząta.
Zdaniem miejscowych w ten sposób nikt jeszcze z kornikiem nie wygrał.
– To oczywiste. Tutaj chodzi o drewno, które gdzieś jest sprzedawane. Pewnie do Niemiec. Ochrona przyrody to sprawa drugorzędna – kwituje jeden z mieszkańców Białowieży. – Są też jednak tacy, którzy chcieliby aby cała Białowieża znalazła się w strefie ścisłej ochrony.
Do czego to nas doprowadzi? Żyjemy w sercu ogromnego lasu. I już teraz często musimy drzewo na opał wozić z miejscowości oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od naszej gminy. Kosztuje to nas mnóstwo... A zimy u nas srogie. To wszystko jest jakiś absurd...
Narzekaniom nie było końca. My jednak, zainspirowani prozą Michała Książka postanowiliśmy zwiedzić prawosławną cerkiew w miejscowości Narewka, aby zbytnio nie oderwać się od wschodniej mistyki naszej podróży. Wioska jest oddalona – w linii prostej – o kilka kilometrów od Białowieży. Można tam dojechać drogą przez puszczę (przez miejscowości: Teremiski i Budy).
W środku potężnego lasu natknęliśmy się na zwalone i pocięte drzewa, głównie świerki. Było ich mnóstwo. Niektóre z nich wyglądały na stare i... zdrowe. Na wielu przygotowanych do wywózki "klocach" można było zobaczyć zielone, namalowane farbą napisy: "Tu byłem. Greenpeace (to niezależna, pozarządowa organizacja działająca na rzecz ochrony środowiska naturalnego)". To był wytropiony przez nas ślad działalności ekologów. Większość zielonych napisów ktoś jednak potem dość nieudolnie zamazał czarną farbą...
Spotkanie z wąsaczem
Obejrzeliśmy te stosy drewna, wykonaliśmy kilka fotografii. A po zwiedzeniu cerkwi w Narewce wracaliśmy tą samą, leśną drogę z szybkością ok. 20 km na godzinę (trakt był dziurawy, a nasz matiz do samochodów terenowych raczej nie należy). Tuż za nami, przez kilka kilometrów wolniutko podążał duży dżip. Nie było wątpliwości: jego kierowca śledził nas! W głuszy, na pustej drodze było to dość nietypowe, niepokojące.
W pewnej chwili zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć co się stanie, czy pojedzie dalej. Siedzące nam na ogonie auto zrównało się jednak z naszym. Wolniutko otworzyła się w nim szyba i w oknie pojawiły się wąsy, a potem rumiana twarz mężczyzny w zielonkawym mundurze (w kabinie jego auta był też pies).
– Tu się zatrzymywać nie wolno. W tym miejscu nie ma nic do oglądania – oświadczył groźnie nieznajomy "zielony ludzik" (tak go sobie roboczo nazwaliśmy).
– Ale to przecież las, stoimy w zatoczce, chcieliśmy odetchnąć – próbowaliśmy dyskutować.
– Proszę jechać i opuścić drogę. Bez przystanków... – warknął "zielony", omiatając nasze auto srogim, bezwzględnym spojrzeniem (przedstawić się jednak jakoś nie raczył).
Zrobiliśmy, co kazał. Bo mężczyzna wyglądał jakby zaraz chciał nas razem z naszym wysłużonym matizem wsadzić do więzienia. Mógł zresztą wezwać innych, równie groźnych, leśnych wąsaczy...
– Sami widzicie jak to wygląda – powiedział jeden z mieszkańców Białowieży po wysłuchaniu naszej (jakże sensacyjnej przecież!) opowieści. – Leśnicy śledzą ludzi, zamalowują napisy Greenpeace... w środku lasu – na oznakowanych szlakach – nie dają żyć nam i turystom, o ekologach nie wspomnę. Jakby nie mieli nic innego do roboty. Mieszkamy jak w oblężonej twierdzy i nie wiemy, kiedy to wszystko się skończy.
Wycieczka po wschodnich rubieżach naszego kraju okazała się nie tylko melancholijna, ale czasami także ekscytująca i pełna niespodzianek. Ruszyliśmy zatem dalej.
Więcej szczegółów tej wyprawy w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze