Pan K. swój dom pobudował w Łaszczówce w 1968 roku. Tuż za miedzą znajdowało się wtedy trawiaste boisko użytkowane przez miejscową szkołę. Potem część boiska wylano cementem, a potem na cemencie znowu wyrosła trwa. Generalnie boisko użytkowane było sporadycznie. Młodzież wolała grać na trawiastym boisku kilkaset metrów dalej.
W 2009 roku w odległości około 6 metrów od granicy działki gospodarza gmina wybudowała boisko – orlik wraz z budynkiem szatniowo-sanitarnym i oświetleniem. Pan K. twierdził, że nie wnosił żadnych zastrzeżeń do budowy, bo ówczesne władze gminy, a także dyrektor szkoły uspokajali go, że inwestycja nie wpłynie na jego życie, a z obiektu będzie korzystać tylko młodzież. Stało się inaczej. Z boiska korzystają dzieci, młodzież i dorośli, zrzeszeni i niezrzeszeni. Ci ostatni kopiąc piłkę, nie przebierają w słowach. A same piłki przelatują przez niski parkan i dziurawe piłkochwyty, lądując na dachu jego domu lub budynku gospodarczego, niszczą kratki wentylacyjne, rynny, a nawet dachy samochodów, które parkują na podwórku. Raz zdarzyło się, że piłka wylądowała w wózku dziecięcym, który stał na sąsiedniej posesji. Mężczyzna żalił się, że co z tego, że w 2009 roku odnowił elewację, a później zmienił blachę na dachu, skoro i na elewacji i na dachu są już wgniecenia.
Na dodatek ma dość krzyków i wulgaryzmów, które dochodzą z boiska. A także wchodzenia na jego podwórek po piłki przez ludzi, którzy czasami zachowują się agresywnie. Przekonywał, że jakby tego było mało zamontowane na boisku lampy halogenowe świecą mu do mieszkania, utrudniając sen i wypoczynek. Kilkakrotnie zwracał się z interwencją do gminy w tej sprawie. Bezskutecznie.
W czerwcu 2015 roku, on i inni sąsiedzi skierowali na ręce wójta gminy Tomaszów Lubelski pismo, domagając się podjęcia działań w tej sprawie. Pod petycją podpisały się 24 osoby. Gmina zobowiązała się pomóc. I na tym się skończyło.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze