Do zdarzenia doszło w listopadzie. Żołnierze z 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego jechali na poligon w woj. zachodniopomorskim. Kolumna wojskowych pojazdów wyruszyła w drogę z Hrubieszowa do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Drawsku. W okolicach Stołpia żołnierze zatrzymali się, aby wyrównać kolumnę transportową i we właściwym szyku ruszyć w dalszą podróż. Wojacy na chwilę wyszli z samochodów i pojazdów. Wtedy usłyszeli huk.
Rozumieli się bez rozkazów
Ciężarówka zderzyła się z samochodem osobowym. Kierowca tira nie zauważył skręcającego w lewo samochodu i uderzył w tył auta. Niewielki opel został zepchnięty na przeciwległy pas i zderzył się z busem. Żołnierze ruszyli na pomoc osobom poszkodowanym w tym wypadku.
– Nie widziałem zderzenia samochodów. Stałem odwrócony plecami. Nasza reakcja była natychmiastowa. Zerwaliśmy się i pobiegliśmy do poszkodowanych w wypadku. Podzieliliśmy się zadaniami. Obyło się bez wydawania rozkazów – wspomina ppor. Aleksander Błoński, dowódca 3 kompanii dalekiego rozpoznania w 2 Pułku Rozpoznawczym z Hrubieszowa.
Chor. Robert Radziejewski jako jeden z pierwszych żołnierzy dotarł do najbardziej poszkodowanej pasażerki z samochodu osobowego.
– W powietrzu był wyczuwalny zapach benzyny. Wyciągnęliśmy kluczyki ze stacyjki samochodu. Byliśmy gotowi wydostać ranną kobietę z auta. Ono w każdej chwili mogło się zapalić – mówi żołnierz z hrubieszowskiej jednostki. – Ale poszkodowana w wypadku kobieta uskarżała się na bóle w kręgosłupie. Plut. Piotr Adamczuk, wszedł do samochodu, żeby się zorientować, jakie to są urazy. Żołnierz stwierdził, że pasażerka ma poważnie uszkodzoną nogę. Zwiadowcy zdecydowali, że jednak pozostawią ranną kobietę w aucie do czasu przyjazdu karetki pogotowia. Przynieśli swoje kurtki i okryli nimi ranną. Dwóch żołnierzy utrzymywało jej głowę w stabilnej pozycji – opisuje ppor. Aleksander Błoński.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze