Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 22:20
Reklama Baner reklamowy firmy WODBET
Reklama

Zabawa rozkręca się na dobre, czyli dawne karnawały

"Błysnęło światło i ukryty kwartet wykonał tryumf. Lokaje wnieśli szampana. Goście trącili się kieliszkami, wstawali, siadali, szurali krzesłami, huczeli jak morze. Gdy znów pozajmowali miejsca, podano lody. Wtedy zaczęto wznosić toasty" – wspominał literat Wacław Grubiński upojną zabawę sylwestrową, która odbyła się w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1911 r. (niestety, nie napisał gdzie był ów bal).
Zabawa rozkręca się na dobre, czyli dawne karnawały

Autorowi tych wspomnień szczególnie utkwiła w pamięci mowa wygłoszona przez pewnego sędziwego obywatela. Dżentelmen nosił modny wówczas, czworokątny monokl. Przemawiał z ręką wzniesioną na wysokości śnieżnobiałego kołnierzyka. 

"Drodzy współbiesiadnicy" – mówił ów szacowny obywatel. "Przed chwilą w ciemnościach pochowaliśmy nowy rok. Pochowaliśmy go obojętnie, gorzej niż psa! Takich pogrzebów pamiętam o wiele więcej niż wy, moi mili. Mam bowiem skończonych lat 81. I oto dostrzegłem, proszę wysłuchajcie mnie spokojnie, dostrzegłem w tej rzekomej śmierci i w tym rzekomym narodzeniu... zwyczajne oszustwo. Nikt nie umiera, kochani, i nikt się najdrożsi nie rodzi". 

Sylwester... 13 dni później

Jak to możliwe? "Ponieważ w sylwestrową noc nie zwraca się uwagi na rok stary, więc stary oszust cichaczem włazi za parawan, zmienia perukę, szminkuje twarz i wnet wychodzi na scenę ludzkiego świata jako śliczny chłopiec" – tłumaczył dalej starszy pan chyba trochę zdziwionym biesiadnikom. "Każe się nazywać Nowym Rokiem i rzuca w ludzi grzechotką, tęczową bańką nadziei. Ale naprawdę na imię mu, komedyantowi, życie. Wiele hałasu o nic". 

Takie filozoficzne mowy w noc sylwestrową oczywiście się zdarzały, jednak nie były normą. Ludzie zwykle wręcz upajali się szaloną zabawą i... robili to bez większych refleksji. Z tą magiczną nocą oraz Nowym Rokiem związanych było także wiele zwyczajów. 

Nie wszystkie obchody odbywały się w tym samym czasie. Bo co ciekawe, Polacy żyjący w czasach zaborów obchodzili Sylwestra (to zwyczajowa nazwa wieczoru i nocy z 31 grudnia na 1 stycznia) w różnych terminach. Na terenach zajętych przez Prusy i Austrię oraz w tzw. Kongresówce obowiązywał kalendarz gregoriański. Znaczna część dawnej Rzeczpospolitej (chodzi m.in. o dawne ziemie kresowe) została jednak włączona do imperium Romanowów. Tam obowiązywał kalendarz juliański. Oznaczało to, że mieszkańcy Rosji (w tym także nasi krajanie) obchodzili Sylwestra 13 dni później niż Polacy w innych częściach naszego rozszarpanego przez zaborców kraju. 

Tak czy owak, w bogatych dworach ziemiańskich zabawa rozpoczynała się... wystrzałowo. Urządzano wówczas duże polowania, głównie na dziki lub zające. Jedno z nich wspomina Antoni Belina Brzozowski. Odbyło się w lasach Ordynacji Zamojskiej niedaleko Kozłówki (relacja znalazła się w książce Tomasza Adama Pruszaka pt. "Ziemiańskie święta i zabawy"). 

"Jeszcze zupełnie było ciemno, kiedy z różnych folwarków odjeżdżały sanie z nagonką na miejsce wyznaczone do odstrzału" – czytamy w tych wspomnieniach. "Tego dnia śniadanie podawano o siódmej rano. (Była to) gorąca kasza owsiana na rosole, no i naturalnie wszelkiego rodzaju wędliny. Przed ósmą pod zajazd podjeżdżały szerokie, drewniane sanie, do których goście w futrach załadowywali się, trzymając swoje sztucery". 

Polowanie i strzelanie z batów

Strzelców zawożono w wyznaczone miejsce. Z drugiej strony (w odpowiednim miejscu lasu) ustawiano nagonkę. Ruszała ona gdy jeden z leśniczych zagrał na trąbce. 

"Dochodziło coraz głośniejsze hukanie nagonki" – pisał Brzozowski. "Przez linię strzelców przebiegała wpierw drobna zwierzyna, potem sarny i rogacze, a wreszcie z hukiem i trzaskiem zaczęły pędzić dziki, albo pojedyncze odyńce, albo stada matek z warchlakami. Las roztrząsł się od huku strzałów. Myśliwi rozstawieni na duchcie, w odległości około stu kroków – przepuszczali dzika przez drogę, by dopiero w ostatniej chwili oddać strzał (...). Po tej kanonadzie, która trwała około pół godziny, nagonka wychodziła na linię strzelców". 

Wówczas trąbiono koniec polowania. Następnie myśliwi oraz uczestnicy nagonki spotykali się przy ogniskach, gdzie omawiali wrażenia z polowania. Pito po kilka kieliszków wódki oraz koniak. Podawano także zimne i gorące zakąski. Po południu polowanie powtarzano w innej części lasu. Jego scenariusz także się powtarzał... 

Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy Replika
ReklamaBaner reklamowy B Firmy Sunflowers
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Pycha Moj GrzechTreść komentarza: Program Rodzina na swoim ma się b.dobrze.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 14:15Źródło komentarza: W Hrubieszowie będzie punkt paszportowyAutor komentarza: ochrona przyrodyTreść komentarza: Jakie były ku temu przesłanki?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:56Źródło komentarza: Wójt gminy Hrubieszów w gronie ekspertówAutor komentarza: jaTreść komentarza: Coś mieszkańcu o ukrainie piszesz oszczędnie Nie wszystko!Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:55Źródło komentarza: Lubelskie: Atak Rosji na zachodnią Ukrainę. Poderwano nasze myśliwceAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: Zając ekspertem PO KOLEGIUM TUMANUM to jakieś jaja,Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:52Źródło komentarza: Wójt gminy Hrubieszów w gronie ekspertówAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: Pytanie gdzie w tym czasie była wybrana rada społeczna szpitala nadzorująca dyrekcję z ramienia starostwa. tym pseudo neo radnym tylko jaja wsadzić w imadło i dobrze skręcić. a nie nagrody dawać,Data dodania komentarza: 22.11.2024, 12:50Źródło komentarza: Szpital w Hrubieszowie w ciągu 2 lat nie wykonał kontraktów z NFZ. Do spłaty ma 18 mln złAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: "Droga przez mękę" aby dojść do orzecznictwa trzeba pokonać odcinek z parkingu przy parku lub walczyć o miejsce parkingowe przy bloku nr 8. Jeżeli będziemy mieli szczęście i znajdziemy miejsce to zaczyna się walka dziurawym chodnikiem i wysokimi krawężnikami. Takie mamy realia udogodnień dla niepełnosprawnych. Mieszkzńcy bloku wracający z pracy siedzą w samochodach i wypatrują wolnego miejsca postojowego bo przecież większość miejsc jest zajęta przez pracowników Krok za krokiem, pacjentów przychodni Żak, stomatologa, okulisty lub petentów ZGL. Takie instytucje jak przychodnie nie powinny znajdować się w blokach gdzie nie ma przystosowanych warunków oraz miejsc parkingowych.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 11:26Źródło komentarza: Zamość: Przyjeżdża niepełnosprawny do urzędu i... nie ma gdzie zaparkować
Reklama