Działo się to w sobotę (6 stycznia) wieczorem na ul. Lwowskiej w Tomaszowie Lubelskim. Na rondzie doszło do kolizji, renault uderzył w znak przy przejściu dla pieszych. Nic groźnego się nie stało, ale huk było słychać. Zareagował na to natychmiast sierżant Robert Kielar, tomaszowski policjant, który był już po służbie.
Funkcjonariusz jechał samochodem, ale na dziwny dźwięk zahamował i zatrzymał się, by sprawdzić, co się stało. Nabrał podejrzeń co do kierowcy renaulta. Podszedł więc do auta i błyskawicznie wyjął kluczyki ze stacyjki, a później wezwał kolegów po fachu.
Kiedy policjanci dotarli na miejsce, obok rozbitego zniszczonego auta stał 42-latek. Świadkowie potwierdzili, że to właśnie on kierował renaultem. Szybko okazało się, dlaczego miał problemy ze zjazdem z ronda. Wyraźnie czuć było od niego alkohol. Ponadto mieszkaniec gm. Tomaszów Lubelski nie miał prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego ani ubezpieczenia samochodu.
– W związku z tym, że mężczyzna nie chciał się poddać badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, został przewieziony do szpitala w celu pobrania krwi do badań – informuje Agnieszka Leszek, rzeczniczka KPP w Tomaszowie Lubelskim.
Napisz komentarz
Komentarze