O. Wiśniewski (właściwie ma na imię Marian) urodził się w 1936 r. w Skierbieszowie. Jest dominikaninem, rekolekcjonistą, działaczem opozycji antykomunistycznej, legendarnym pasterzem akademickim z czasów PRL-u (w latach 70. i 80. wspierał powstanie opozycji demokratycznej: był związany z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela, utrzymywał też kontakty z KOR). Pracował m.in. w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sankt Petersburgu. Za swoją działalność zakonnik został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
W ostatnim tekście opublikowanym w "Tygodniku Powszechnym" o. Wiśniewski zauważa, iż coraz więcej osób przestaje w naszym kraju identyfikować się z polskim kościołem. Świadczą o tym np. pustoszejące świątynie. Potwierdzają to badania. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego odnotował ostatnio najwyższy od kilku lat spadek wiernych uczęszczających do kościoła.
"W 2016 r. liczba ta spadła w porównaniu z rokiem 2015 o ponad 3 proc. i wynosi 36,7 proc – najmniej w powojennej historii Polski" – zauważa o. Wiśniewski. "Cóż się takiego stało? Wprowadziliśmy w naszą religijność element, który ją rozsadza: wrogość. Jesteśmy nią nie tylko zarażeni, ale przyzwyczailiśmy się do niej: stała się do pewnego stopnia wręcz naszym znakiem rozpoznawczym. A gdzie jest wrogość, tam prawo obywatelstwa ma nienawiść – wroga przecież należy zniszczyć. Można więc pluć, drwić i deptać ludzi, można bezpodstawnie oskarżać ich o niegodziwość, a nawet zbrodnie, i równocześnie powoływać się na Ewangelię, stroić się w piórka obrońcy chrześcijańskich wartości i Kościoła, odbywać pielgrzymki na Jasną Górę, składać świątobliwie ręce do modlitwy i ukazywać w mediach rozmodloną twarz. Przecież to już nie jest chrześcijaństwo, tylko jego parodia".
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze