Najmłodsza Rozalia (potem używała imienia Róża) przyszła na świat w 1871 r. Trzy lata później jej rodzina wyprowadziła się do Warszawy. Dziewczynka rozpoczęła tam naukę w Warszawskim Żeńskim Gimnazjum, które ukończyła w 1887 r. Wstąpiła tam do kółka młodzieżowego związanego z nielegalnym tzw. Pierwszym Proletariatem. Władze carskie ją jednak namierzyły. W 1889 r. musiała uciekać do Zurychu.
Tak zaczęła się niezwykła historia tej nietuzinkowej kobiety.
Brutalne morderstwo
W Zurychu Róża Luksemburg studiowała filozofię, ekonomię i prawo, a potem obroniła doktorat na temat rozwoju przemysłowego Królestwa Polskiego. W Szwajcarii wyszła za mąż za Leona Jagichesa, rosyjskiego emigranta, z którym w 1893 r. założyła partię Socjaldemokracja Królestwa Polskiego (SDKP). W 1898 r. wyjechała do Niemiec. Szybko stała się tam jednym z przywódców Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Publicznie krytykowała m.in. Wilhelma II, cesarza Niemiec, za co na trzy miesiące zamknięto ją w więzieniu.
W 1905 r. z Poznania przeniosła się na teren zaboru rosyjskiego. Rozpoczęła działalność antycarską. Rok później osadzono ją za to w osławionym X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Po uwolnieniu, wróciła do Niemiec, gdzie namawiała robotników do masowych strajków, które miały być "drogą do rewolucji i obalenia kapitalizmu przemocą". W 1914 r utworzyła m.in. wraz z Karlem Liebknechtem i Julianem Marchlewskim tajny, marksistowski Związek Spartakusa. Jego członkowie sprzeciwiali się I wojnie światowej, jako zmaganiom imperialistycznym. Została za tę działalność aresztowana. W 1918 r. wyszła na wolność i znowu zaczęła działać. Wraz z członkami Związku Spartakusa założyła Komunistyczną Partię Niemiec (KPD).
15 stycznia 1919 r. – po jednej z berlińskich, robotniczych demonstracji Róża Luksemburg została aresztowana przez policję. Przekazaną ją żołnierzom Freikorpusu, paramilitarnej organizacji założonej przez zdemobilizowanych, niemieckich żołnierzy. Wielu z nich uważało, że przegrali wojnę jedynie dzięki "ciosowi w plecy" zadanemu im przez komunistów. Różę Luksemburg bestialsko pobito, a następnie zastrzelono. Jej zwłoki wrzucono do jednego z berlińskich kanałów. Morderców odnaleziono i postawiono przed sądem. Skazano ich jednak na nieznaczne kary więzienia. Sprawiedliwość nie dosięgła też przywódcy zamachowców – Waldemara Pabsta.
Prawo czy bezprawie?
Dlaczego nie wszyscy panią Różę szanują? Najczęściej przypomina się, iż kwestionowała ona polskie dążenia niepodległościowe (broniła jednak prawa Polaków do odrębnego rozwoju kulturalnego i języka). Była także pacyfistką, feministką... Na pewno była to postać niejednoznaczna. W Niemczech Róża Luksemburg nadal jest postrzegana jako jedna z najwybitniejszych działaczek tego kraju. W Zamościu także o niej nie zapomniano.
Od lat 50. ub. wieku do 1990 r. dzisiejsza ulica Peowiaków w tym mieście nosiła jej imię. Natomiast w podcieniu kamienicy przy ul. Staszica 37 wmurowano pamiątkową tablicę poświęconą tej kobiecie. Zamieszczono tam napis: "W tym domu w 1871 r. urodziła się Róża Luksemburg (informacja zawierała błąd, bo pani Róża przyszła na świat w innej kamienicy – przyp. red.). wybitna działaczka międzynarodowego ruchu robotniczego. Zamość 1979 r.". Obok zamieszczono podobiznę pani Róży. Po przemianach ustrojowych w Polsce tę działaczkę odstawiono jednak do lamusa. Ostatnio zdemontowano nawet poświęconą jej tablicę.
Jak do tego doszło? Dowiadujemy się tego z notatki nadesłanej przez Marka Gajewskiego, rzecznika prezydenta Zamościa. Wynika z niej, iż jeszcze dwa lata temu "jeden z mieszkańców" miasta złożył wniosek o demontaż tej tablicy. Powoływał się wówczas na ustawę dekomunizacyjną z 1 kwietnia 2016 r.
"W ówczesnym brzemieniu (ustawa) odnosiła się głównie do nazw ulic i placów. W związku z tym wniosku nie zrealizowano" – czytamy w notatce rzecznika UM. "14 września 2017 r., po zmianie ustawy, mieszkaniec ponownie złożył wniosek o usunięcie tablicy: wraz z opinią Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN, o którą wcześniej wystąpił. IPN wskazał, iż przedmiotowa tablica winna zostać usunięta na mocy rozdziału 2 przedmiotowej ustawy. Nie było tu potrzeby podejmowania uchwały (zamojskiej RM), jak sugerował IPN. Nie ma również znaczenia kto był wnioskodawcą".
Na podstawie tej ustawy oraz stanowiska IPN w tej sprawie magistrat miał obowiązek podjąć dalsze działania. Przepisy zmieniały się jednak jak w kalejdoskopie. "Kolejna zmiana tzw. ustawy dekomunizacyjnej pochodzi z 14 grudnia 2017 r." – tłumaczy rzecznik Gajewski. I dodał: "Lubelski Urząd Wojewódzki (...) prosił o informacje o podjętych działaniach w tym zakresie (...). Dnia 12 marca tablica została usunięta".
Potem została "zabezpieczona" przez zamojski Zakład Gospodarki Lokalowej. Nie wszystkim się to spodobało. Zaprotestowała Rada Miejska SLD (pismo skierowano do prezydenta oraz przewodniczącego RM w Zamościu). Jej członkowie zdjęcie tablicy nazwali aktem wandalizmu.
Róża Luksemburg urodziła się w Zamościu
Usunięciu tablicy sprzeciwił się także zarząd okręgu lubelskiego Partii "Razem". Wydano nawet w tej sprawie specjalne oświadczenie. Mówi się w nim o "barbarzyńskiej bezmyślności tzw. ustawy dekomunizacyjnej". Protest w tej sprawie do zamojskiego magistratu napisali także członkowie Stowarzyszenia "Zamość – nasz wspólny dom", którzy m.in. przypominają, iż pani Róża była twórczynią i "ideolożką socjaldemokracji", a nie komunizmu.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze