20 marca pociąg Intercity Hetman wyjechał z Krakowa w kierunku Hrubieszowa z prawie 2,5-godzinnym opóźnieniem. Dojechał do niewielkiej stacji pod Rzeszowem. Tam pasażerowie przez około godzinę czekali na autobus zastępczy. Lokomotywa uległa awarii. Pewne było, że do Hrubieszowa pociąg nie dojedzie. – To była dla mnie jedna z najbardziej męczących podróży. Zamiast 6 godzin, trwała dwa razy tyle – skarży się 24-letni hrubieszowianin, student Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
20 marca 24-letni hrubieszowianin wracał z Krakowa do domu. Wybrał się w podróż pociągiem, bo z założenia powinna być zdecydowanie bardziej wygodna niż podróż busem czy autobusem. Pod warunkiem jednak, że pociągi jeżdżą zgodnie z ustalonym rozkładem jazdy i nie ulegają awariom.
– Bilet na pociąg Intercity z Krakowa do Hrubieszowa kupiłem po godz. 16. W kasie nikt mnie nie poinformował, że pociąg ma spore opóźnienie. Byłem pewien, że do odjazdu z Krakowa pozostało jakieś pół godziny. Na peronie na tablicy elektronicznej pojawił się napis, że pociąg z Wrocławia do Hrubieszowa ma około 2,5 godziny opóźnienia. Pomyślałem: trudno, kupiłem bilet, poczekam. Z Krakowa zamiast przed godz. 17 wyjechałem po godz. 20. Dla mnie był to początek wyjątkowo męczącej podróży – opowiada 24-latek.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze