Rozmiary porażki naszego zespołu zaciemniają obraz meczu, który przez jego zdecydowaną większość był wyrównany. Przed przerwą prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie, a wynik często oscylował wokół remisu. Nieźle w tym czasie spisywali się nasi bramkarze, którzy w kilku, wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach, wychodzili obronną ręką z opresji. Taki obraz gry utrzymywał się do 45 minuty, gdy studenci z Kielc wygrywali tylko 19:18.
– Mieliśmy wówczas rzut karny, który został przestrzelony i za chwilę coś się w chłopakach zacięło. Za bardzo i za szybko chcieliśmy doskoczyć ponownie do gospodarzy, i w końcówce zostaliśmy skutecznie wypunktowani – mówi Marcin Czerwonka. – Wbrew wynikowi, nie zagraliśmy wcale złego meczu. Oczywiście, w defensywie ponownie w kilku sytuacjach spóźnialiśmy się z asekuracją, a w ataku nasza skuteczność mogła być nieco wyższa, ale o końcowym wyniku ponownie zadecydował brak naszego doświadczenia. Ciągle musimy się uczyć właściwego reagowania, bo na takim poziomie rywal nie przebacza – dodaje trener Padwy.
Politechnika Świętokrzyska Kielce – Padwa Zamość 30:23 (12:11)
Padwa: Mróz, Bąk, Buchcic – Fugiel 8, Adamczuk 6, Samoszczuk 5, Gałaszkiewicz 1, Nowicki 1, Litwińczuk 1, Flis, Pieczykolan 1, Maroszek, Wańkowicz.
Kary: 16 minut.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze