To był długi sezon...
– Tak, a do tego dość intensywny. I wbrew pozorom grupa była bardzo wyrównana. Ostatni zespół potrafił nawiązać walkę z faworytami, a to oznaczało, że każdy punkt trzeba było sobie dosłownie wywalczyć. Na szczęście pierwszą część sezonu mieliśmy udaną – listopad i grudzień przyniosły nam kilka ważnych zwycięstw i zapewniły spokój. A przyznam się, że zaczynaliśmy rozgrywki z niepokojem.
O komforcie pracy mógł pan tylko pomarzyć...
– Pod jednym względem na pewno. Kilka dziewcząt studiuje, więc na dobrą sprawę razem mogliśmy potrenować tylko w czwartki i piątki, a co za tym idzie – ciężko było o zgranie. Część drużyn miała więc pod tym względem nad nami przewagę już na starcie.
Za to więcej pograła w tym sezonie młodzież...
– I to mnie ogromnie cieszy. Martyna Dzida i Gabrysia Kostur weszły do pierwszej szóstki i na dodatek zdobywały wiele punktów. A to przecież dziewczęta, które osiągnęły dopiero wiek juniorek. Odważnie poczynała też sobie Wiktoria Beńko. Myślę, że postawa naszej młodzieży to największy plus zakończonego sezonu. A do przyszłego przystąpią już z większym bagażem doświadczenia.
Więcej przeczytasz w wydani papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze