Jesienią ub. roku policja zabezpieczyła należące do 61-latka urządzenia mobilne. Miało to związek z dochodzeniem w sprawie publicznego znieważenia grupy ludności narodowości ukraińskiej z powodu przynależności narodowej, które prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Północ. Dochodzenie zostało wszczęte na skutek zawiadomienia Związku Ukraińców w Polsce.
Jak ustalono, że w latach 2014-2017 mieszkaniec powiatu hrubieszowskiego w komentarzach na portalu społecznościowym nazywał Ukraińców m.in. śmieciami, banderowskim syfem i dziczą, byłego posła PO narodowości ukraińskiej Mirona Sycza – ciulem, a prezesa Związku Ukraińców w Polsce Piotra Tymę – wypierdkiem. Miał też publicznie pochwalać popełnienie przestępstwa poprzez dodanie do opublikowanej wypowiedzi jednego z użytkowników portalu komentarza o treści "Trzeba im tłumaczyć ręcznie!". Przy okazji dostało się też byłemu prezydentowi Polski Bronisławowi Komorowskiemu, który został nazwany burakiem.
Jego komentarze pojawiały się np. w kontekście filmu "Banderowcy w Kijowie", na którym widać osoby manifestujące w stolicy Ukrainy pod czerwono-czarnymi sztandarami (te barwy są symbolem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii – przyp. red.) albo w nawiązaniu do artykułów na portalach internetowych, w tym m.in. "Podlasie i Chełm powinny należeć do Ukrainy" czy "Lider Związku Ukraińców w Polsce promuje grupę podważającą polskość Przemyśla".
Cała rozmowa dostępna tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze