Z informacji, jakie uzyskaliśmy wynika, że w momencie napadu w banku, poza jego pracownicami, nie było nikogo z klientów. Wiadomo, że sprawca był zamaskowany. Nie ma pewności, czy miał na twarzy kominiarkę czy zasłonił się w jakiś inny sposób. Przerażone kobiety nie były w stanie określić tego dokładnie.
Pewne jest, że bandyta straszył je użyciem broni. Pracownice banku nie chciały ryzykować życia i wydały mężczyźnie gotówkę z kasy. Wiadomo, że chodzi o dużą kwotę. Jaką dokładnie? Tego policja nie ujawnia.
Sam napad trwał zaledwie kilka chwil. – Jedna z pań zdążyła nawet wcisnąć czujkę alarmową, ale kiedy ochrona zareagowała, napastnika już nie było. Na szczęście żadnej z kobiet nic złego się nie stało – relacjonuje Dorota Krukowska-Bubiło, rzeczniczka KMP w Zamościu.
Nie wiadomo, czy sprawca działał sam, czy miał wspólników. Nie ma też pewności, jak spod banku uciekł. Na nogi postawiono wszystkie służby. Trwa policyjna obława.
Napisz komentarz
Komentarze