To zawsze było interesujące miejsce. Rynek Solny jest jednym z trzech placów znajdujących się na tzw. poprzecznej osi zamojskiego Starego Miasta, prowadzącej z północy na południe. Jak tłumaczył prof. Jerzy Kowalczyk w tym miejscu handlowano jeszcze w XVI i XVII w. solą, która była sprowadzana z Rusi Czerwonej oraz m.in. z żup wielickich (stąd nazwa tego miejsca).
Plac był o połowę mniejszy niż sąsiedni Rynek Wielki. Pełnił głównie funkcję targową. Można tam było spotkać m.in. wielu Żydów, którzy mieszkali i sprzedawali swoje towary w tej części miasta (plac nazywany był nawet Rynkiem Żydowskim). Oferowali je na licznych straganach oraz w kilku rzędach drewnianych budek.
Czasami gapie mogli w tym miejscu zobaczyć także musztrę wojskową. Od pierwszej połowy XIX w. urządzano ją w sąsiedztwie Ratusza (a właściwie na tyłach tej monumentalnej budowli).
Na początku XX w. na Rynku Solnym postawiono murowany budynek, który był użytkowany przez wojsko (funkcjonowała tam łaźnia). Na początku lat 30. ub. wieku założono w tej budowli mleczarnię, która działała pod egidą Spółdzielni Mleczarskiej Powiatu Zamojskiego. Ta organizacja skupiała 25 członków (jej pierwszym prezesem był Stefan Bauer).
Nowa mleczarnia szczyciła się m.in. dobrej jakości maselnicą i wirówką. Rocznie przerabiano tam ok. 600 tys. litrów mleka. Dostarczali je okoliczni rolnicy. Robili to chętnie. Na zdjęciach z lat 30. ub. wieku widać np. długi "sznur" furmanek z bańkami wypełnionymi mlekiem. Takie pojazdy często stały przed zamojską mleczarnią. Co ciekawe, obok zakładu działał też "sklep nabiałowy" oraz "zbiornica jaj".
Zamojską mleczarnię widać na zdjęciu, które w latach 60. ub. wieku wykonał Jerzy Flicek. Zakład znajdował się wówczas w kompleksie kilku budowli. Były to dwie duże kamienice oraz charakterystyczny, niższy "fabryczny" budynek znajdujący się w środku. Produkowano tutaj wówczas masło, śmietanę, twarogi i kefir. Zakład zatrudniał ponad pół setki osób. Na fotografii Jerzego Flicka obok mleczarni stoi ciężarówka oraz – po staremu – kilka zaprzęgów konnych. W głębi widać m.in. kamienice Starego Miasta, jeden z fortecznych nadszańców (zwano go wówczas "kawalerem") oraz przechodniów i dyskutujących woźniców. A nie jest to jedyna, archiwalna fotografia tego miejsca.
– Moje zdjęcie mleczarni zrobiłem w latach 80. ub. wieku. Właściwie nie wiem dlaczego je wykonałem... Zakład był brzydki. Także wielki komin górujący nad całym kompleksem budynków wyglądał dość ponuro, choć solidnie. Wrósł jakoś w tę część Starego Miasta. Wyglądało na to, że nic nie jest w stanie mu zagrozić – wspomina Adam Gąsianowski, właściciel Muzeum Fotografii w Zamościu. – To miejsce się jednak zmieniło.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze