Tak poważnej awarii w zamojskiej ciepłowni (zarządza nią Veolia Wschód) nie było od kilku lat. W sobotnie popołudnie (9 lutego) oraz w nocy z soboty na niedzielę nie grzały kaloryfery w całym Zamościu. W niedzielę od ciepła nadal odciętych było kilka tysięcy osób. Awarii nie zlikwidowano także następnego dnia. Powodem tej sytuacji było rozszczelnienie magistrali ciepłowniczej. A doszło do niej w kilku miejscach jednocześnie.
Pierwszy komunikat o awarii sieci ciepłowniczej w Zamościu otrzymaliśmy w sobotę po godz. 18 z zamojskiego magistratu. Wynikało z niego, iż awaria sieci ciepłowniczej nie objęła jedynie północnej części miasta. Zapewniano także mieszkańców, iż Zamojski Szpital Niepubliczny dostanie "pełną moc" ogrzewania (szpital "papieski" ma własną kotłownię), a poszukiwanie wycieku trwa. Z następnego komunikatu (z godz. 21) wynikało natomiast, że główna magistrala "wychodząca" z ciepłowni w Szopinku jest szczelna, a awarię zlokalizowano w okolicy ul. Kilińskiego.
Tak czy owak, mieszkańców Zamościa czekała chłodna noc.
W trosce o najsłabszych
Następny komunikat pojawił się następnego dnia o godz. 8.30. "Jak nas poinformowała Veolia, prace przy usuwaniu awarii sieci ciepłowniczej trwały przez całą noc" – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie www.zamosc.pl. "Niestety, okazało się, że doszło do drugiej awarii na dużej magistrali. Bloki przy ul. Reja i Spadek nie mają ogrzewania. Spółka zaangażowała do pracy firmę zewnętrzną, która szuka drugiego źródła wycieku. Awaria, do której doszło wczoraj przy ul. Kilińskiego jest już usuwana".
Sytuacja stawała się jednak coraz bardziej niepokojąca. Rozdzwoniły się telefony zamojskiego Pogotowia Ciepłowniczego (zaniepokojonych mieszkańców Zamościa proszono o wyrozumiałość i cierpliwość). Podjęto także inne działania. Jakie? Np. pracownicy Miejskiego Centrum Pomocy Rodzinie w Zamościu kontaktowali się w niedzielę ze swoimi podopiecznymi. Pytano, czy ktoś nie ucierpiał w wyniku chłodu. Oferowano także pomoc.
– W niedzielę zadzwoniliśmy do 160 osób starszych i samotnych. Powiadomiliśmy ich o awarii – mówi Magdalena Muszyńska, pracownik MCPR w Zamościu. – Prosiliśmy ich, żeby przygotowali dodatkowe okrycia, pozamykali okna, pili więcej ciepłych płynów oraz żeby o awarii w miarę możliwości powiadomili także sąsiadów. Nadal monitorujemy sytuację.
W niektórych parafiach mówiono o awarii na niedzielnych mszach.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodni.
Napisz komentarz
Komentarze