Ja oczywiście obiektywny nie będę, bo należę do grona tych obywateli, którzy uważają, że sport zasługuje na dotacje od samorządu. Oczywiście na zdrowych zasadach i pod warunkiem, że działacze nie siedzą z założonymi rękami, czekając na mannę z nieba. Wokół Kryształu jest na szczęście sporo pasjonatów (i jeden "wariat"), którzy nie szczędzą kasy z własnej kieszeni. Na pewno więc nie można mówić o tym, że klub jest wyłącznie na garnuszku samorządowym. Nie będę żadnym wizjonerem, gdy napiszę, że prędzej czy później trzeba schować dumę do kieszeni i raz jeszcze siąść do rozmów. Pewnie, że samorządowcy otrzymali w wyborach mandat od społeczeństwa do rządzenia, ale z ludźmi zawsze warto dobrze żyć. W każdym czasie i w każdych okolicznościach. A dla wielu starszych i młodszych mieszkańców gminy mecze Kryształu to być może jedyna odskocznia od codzienności.
Tak sobie jeszcze myślę, że każda władza na promowaniu sportu może tylko zyskać. Świetnie rozumie to na przykład prezydent Andrzej Wnuk, który jest stałym bywalcem wydarzeń sportowych w Zamościu. I co ciekawe, w przeciwieństwie do innych, nie dzieje się to jedynie w okresie przedwyborczym.
Mam nadzieję, że gdy pierwsze emocje opadną, obie strony werbkowickiego konfliktu zrozumieją, że potrzebny jest kompromis. Nie spodziewam się oczywiście, aby na wiosnę pani wójt prowadziła doping na meczach Kryształu, ale odrobina dobrej woli z obu stron może sprawić, że "kryształ" w Werbkowicach nadal będzie słodki.
Napisz komentarz
Komentarze