Koszt szczepienia psa przeciwko parwowirozie to nie więcej niż 40-50 zł. Jeśli zwierzak zachoruje, leczenie może pochłonąć do tysiąca złotych. Gmina Józefów, podobnie jak wiele innych, na profilaktyce oszczędza, robi tyle, ile musi. Za ratowanie psich żywotów również nie płaci. To robią wolontariusze.
Gminne przytulisko w Józefowie to kilka kojców. Jeśli się zapełnią, psiaki trafiają na łańcuch. Mają zapewniony dach nad głową i jedzenie. Przechodzą szczepienia przeciwko wściekliźnie, bo te są obowiązkowe. I żadnych innych. W tym właśnie problem.
Smutne pieskie życie
Pierwsze przypadki parwowirozy odnotowano w józefowskim przytulisku przed dwoma laty. Psy nie przeżyły. Niedługo po tym tę samą chorobę wykryto u zwierzaka, który trafił do adopcji. Miał dom i kochającą panią, która podjęła walkę o jego życie. Piesek został uratowany.
– We wrześniu tego roku sytuacja się powtórzyła. Zachorowało pięć szczeniaków. Żaden nie zdołał wygrać walki z chorobą – wspomina Katarzyna Rapkiewicz, miłośniczka zwierząt z Biłgoraja współpracująca z tamtejszym Stowarzyszeniem Opieki nad Zwierzętami "Podaj Łapę", którego wolontariusze regularnie odwiedzają józefowskie przytulisko.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze