Był wiceprzewodniczącym i założycielem Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność". Nauczycielem historii w Liceum Ogólnokształcącym w Hrubieszowie i senatorem I i II kadencji. Podkreśla, że nie był opozycjonistą, ale antysystemowcem.
Do 3 roku życia mały Janusz pasł gęsi. Gdy skończył 6 lat awansował na pastuszka owiec i krów. W szkole bardzo lubił matematykę. Maturę zdał w grabowieckim LO. Studia historyczne ukończył na UMCS w 1975 r.
– Zaraz po studiach zacząłem pracę w hrubieszowskim liceum. Uczyłem historii. Skorzystałem z tego, że nastąpiła rewolucja administracyjna, czyli zlikwidowano powiaty. Elita komunistyczna poszła pracować do Zamościa. Zwolniły się miejsca pracy. "Wskoczyłem" na miejsce pani Marii Zubalowej.
Festiwal wolności
Pojawienie się "Solidarności" w latach 1980-1981 nazywa okresem wolności, a nawet festiwalem.
– Wtedy nielegalnie, ale jawnie ukazywały się wydawnictwa polskie przede wszystkim w paryskiej "Kulturze". Były to m.in. wspomnienia gen. Andersa, "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego. Dozwolony już był Miłosz po Nagrodzie Nobla. "Solidarność" prowadziła działalność jawną i legalną. Wydawnictwa te były dostępne. Literaturę można było kupić w kuluarach na większych spotkaniach. To był dla mnie prawdziwy festiwal wolności.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki TYgodnia
Napisz komentarz
Komentarze