Młode mamy przychodziły pod figurkę razem z maluszkami w wózkach. Nieco starsze dzieci z rodzicami przyjeżdżały na rowerkach. Nie było skupisk, bo o bezpieczeństwo trzeba dbać, ale w pewnej odległości od siebie każdy stawał zwrócony w stronę figurki Matki Boskiej i gdy była godz. 19 można było już usłyszeć "Kyrie eleison..." .
Tak w Majdanku przy dwóch kapliczkach było co wieczór przez cały maj. Beata Ponurek, przewodnicząca miejscowego koła gospodyń i jednocześnie żona sołtysa, jest zbudowana postawą mieszkańców wsi. I dlatego skontaktowała się z "Kroniką".
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze