Swego czasu Mariusz Kycko i Przemysław Gałka stanowili duet najlepszych napastników w „najciekawszej lidze świata”. W sezonie 2011/2012 we dwóch strzelili dla Hetmana Zamość w klasie okręgowej i Pucharze Polski osiemdziesiąt pięć goli. „Ało” zdobył wtedy czterdzieści sześć bramek, zaś „Gała” – trzydzieści dziewięć.
– To były niezapomniane czasy. Mieliśmy wtedy ogromny potencjał strzelecki. Byliśmy ze sobą świetnie zgrani. Doskonale rozumieliśmy się na boisku. Rozegraliśmy wiele niezapomnianych meczów, ale ja najczęściej wspominam ten z Tomasovią, w półfinale okręgowego Pucharu Polski. Tomasovia była wtedy jednym z czołowych zespołów w III lidze, a my ograliśmy ją 3:0. „Gała” strzelił jednego gola, a później ja dołożyłem dwa – wspomina Mariusz Kycko.
W sobotę dwaj przyjaciele z boiska stanęli po przeciwnych stronach barykady, w dodatku w całkiem innej roli – szkoleniowców. Kycko poprowadził Olimpię Miączyn, a Gałka był grającym trenerem Potoku Sitno. Rywalizacji smaczku dodawał fakt, że w poprzednim sezonie Gałka opiekował się Potokiem i strzelał dla tego zespołu bramki.
PRZECZYTAJ: To najgorszy wynik od 13 lat, ale tomaszowskie siatkarki chciały godnie zakończyć sezon
Sobotni mecz w Miączynie zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:1 (0:0).
– To zwycięstwo bardzo nas ucieszyło. Zdobyliśmy pierwsze punkty w rundzie wiosennej. Potrzebowaliśmy tej wygranej, żeby podnieść i wzmocnić swój „mental”. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Co prawda gra była wyrównana, dużo było walki na środku pola, ale to my stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych – twierdzi trener Kycko.
Mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie. Prowadzenie dla Olimpi uzyskał Mateusz Wróbel, do remisu doprowadził Łukasz Grymuza, a o zwycięstwie miejscowych przesądził Dawid Muzyczka.
– Nie zasłużyliśmy na porażkę. To był typowy mecz „na remis” – mówi Przemysław Gałka, który na boisku przebywał tylko kilka minut, a plac gry opuścił z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego. – Gdybym pozostał na boisku, to z pewnością Olimpia bardziej by nas się bała – twierdzi Gałka.
PRZECZYTAJ TEŻ: Klasa okręgowa. Celujący dla Tanwi Majdan Stary
Zanim Grymuza doprowadził do wyrównania, bliski tego był Daniel Pyś, który niedługo po wejściu na boisko mocno uderzył z rzutu wolnego, jednak piłka trafiła w poprzeczkę bramki Olimpii.
– Gdyby Daniel posłał piłkę dziesięć centymetrów niżej, to trafiłby w „pajęczynę”. Oddał naprawdę przepiękny strzał. Niestety, w następnym meczu nie zagra, a być może czeka go ponownie dłuższy rozbrat z piłką nożną. W ostatniej minucie meczu doznał poważnej kontuzji – wzdycha Gałka.
Z kolei trzecią bramkę dla gospodarzy mógł zdobyć Jakub Kołdej, jednak nie wykorzystał dwóch wybornych okazji strzeleckich.
– Świetnie interweniował nasz bramkarz Kacper Roczniak – mówi Gałka.
Oba zespoły kończyły mecz w składach liczących po dziesięciu zawodników. W piątej minucie czasu doliczonego do drugiej połowy Kamil Znaniecki i Mateusz Kalman najpierw poza boiskiem szarpali się o piłkę, która wyszła na aut, a następnie skoczyli sobie do gardeł. W ruch poszły pięści. W efekcie obaj dostali po czerwonej kartce.
– Sytuacja na boisku była napięta aż do ostatniego gwizdka sędziego, jak to w meczu derbowym – mówi Gałka.
Olimpia Miączyn – Potok Sitno 2:1 (0:0)
Gole: 1:0 Wróbel 55, 1:1 Grymuza 78, 2:1 Muzyczka 88.
Olimpia: Ochal – Oszust, Okoniewski, Zieliński, Janicki – Wiatrzyk (60 Kołdej), Muzyczka, M. Nowak, Podgórski (85 K. Znaniecki), S. Nowak (80 J. Znaniecki) – Wróbel; trener Kycko.
Potok: Roczniak – Grymuza, Drozdowski, Kalman, Luterek – Bondyra (66 K. Suszek), Malec, Wajdyk, Gałka (6 Sadowski, 80 Dąbkowski), Miedźwiedź (75 Kłapouchy) – Szura (60 D. Pyś); trener Gałka.
Żółte kartki: Zieliński, Okoniewski, Wróbel, Podgórski, K. Znaniecki (Olimpia), Sadowski, Miedźwiedź, Wajdyk, Kalman (Potok). Czerwone kartki: K. Znaniecki 90 (Olimpia), Kalman 90 (Potok). Sędziował: Słoboda (Tomaszów Lubelski).
Napisz komentarz
Komentarze