W czerwcu ubiegłego roku 42-letni mieszkaniec Lublina przyjechał w odwiedziny do ojca, który mieszka w Ulhówku. Kiedy w południe wraz z bratem poszli na pole nazbierać truskawek, które rosły przy granicy działek, zostali zaatakowani przez rój pszczół. Mężczyźni zaczęli uciekać w kierunku szosy. Wcześniej jedna z pszczół użądliła mężczyznę w okolice oka.
Z powodu opuchlizny następnego dnia po powrocie do Lublina mężczyzna poszedł do lekarza rodzinnego, który przypisał mu maść. Lekarz wypisał mu także zwolnienie na 3 dni. W konsekwencji z powodu spuchniętego oka lublinianin nie mógł wyjechać w trzydniową podróż służbową do Niemiec. Stracił wynagrodzenie i dietę z tytułu podróży zagranicznej. Swoją stratę wyliczył dokładnie na 2.654,21 zł. I takiej sumy zażądał od pszczelarza z Ulhówka.
Zdaniem mężczyzny to właśnie pszczoły z pasieki znajdującej się na sąsiedniej działce zaatakowały go, gdy zbierał truskawki. Według mężczyzny ule stały zbyt blisko jego działki, jakieś 5-6 metrów. Pasieka nie była też oddzielona żadną naturalną przeszkodą np. szpalerem krzewów.
Pszczelarz płacić nie chciał. W związku z tym, że pasiekę ma ubezpieczoną od odpowiedzialności cywilnej w towarzystwie ubezpieczeniowym, przekazał poszkodowanemu mężczyźnie numer polisy ubezpieczeniowej.
Więcej w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze