Opinie, z którymi się spotykam, są bowiem w tej kwestii bardzo do siebie zbliżone. Łatwo nie jest, trybuny są bez kibiców, ale chcemy grać – takie zdania słychać w środowisku piłkarskim, w Padwie Zamość czy od przedstawicieli innych dyscyplin sportowych. Przynajmniej więc na razie nic się nie zmienia.
W myśl zasady, że nie ma tego złego…, rosną jak grzyby po deszczu klubowe media, a relację „live” można już oglądać nawet z meczów juniorów. Mało tego, cytując klasyka, narodziła się również nowa świecka tradycja. Jeżeli tylko istnieje taka możliwość, to tuż obok stadionów albo za bramkami, kwitną loże samochodowe. Kibice ładnych kilka minut przed meczem zajmują już najdogodniejsze pozycje, opuszczają szyby w dół i w ten sposób rekompensują sobie brak możliwości oglądania meczów z trybun. Innym ciekawym zjawiskiem jest znaczny wzrost zainteresowania organizacją czy zabezpieczeniem spotkań. Wszak tzw. „pomarańczowe koszulki” mogą przebywać na stadionach w czasie meczów.
Przypomina mi się w tym miejscu jedna z historii rodem z naszej tzw. Ekstraklasy. Otóż w czasie pewnych derbów rozgrywanych bez kibiców (kara za wcześniejsze zachowanie) porozstawiana na stadionie ochrona w sile kilkudziesięciu chłopa buczała i gwizdała doniośle zawsze, gdy stałe fragmenty gry wykonywali rywale. To tylko potwierdza, że zawsze byliśmy kreatywnym narodem.
Napisz komentarz
Komentarze