Był czwartek, 26 listopada, kiedy na numer alarmowy 112 zatelefonował młody mężczyzna. Prosił o pilną pomoc policji. Wzywał funkcjonariuszy na ul. Kilińskiego, mówił, że właśnie stracił pracę. Pod wskazany adres wysłano patrol. I tam okazało się, że 26-letni mieszkaniec powiatu krasnostawskiego potrzebuje mundurowych, aby... postraszyli jego szefa za to, że właśnie go zwolnił.
Policjanci nie przyjęli tego "zlecenia". Zwrócili natomiast uwagę pijanemu mężczyźnie, że powinien mieć zasłonięte usta i nos. Wówczas młody człowiek zrobił się agresywny i bardzo wulgarny.
– Swoim zachowaniem zagrażał bezpieczeństwu swojemu i innych ludzi, został więc doprowadzony do jednostki w celu wytrzeźwienia. Wcześniej podczas badania lekarskiego na terenie szpitala wykrzykując wulgaryzmy zakłócił porządek publiczny oraz znieważył policjantów. Policyjne badanie trzeźwości wykazało w jego organizmie ponad 2 promile alkoholu – relacjonuje Dorota Krukowska-Bubiło, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Młody mężczyzna odpowie za szereg wykroczeń, np. wywołanie niepotrzebnej czynności policji, brak maseczki, zakłócenie porządku publicznego oraz wulgaryzmów. Ale też za znieważenie funkcjonariuszy podczas służby. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.
Napisz komentarz
Komentarze