Zapanowała jednak ogólna euforia i mocno zimowe warunki nikomu nie przeszkadzają. Boiska ze sztuczną trawą przeżywają prawdziwe oblężenie i tylko nieco starsi kibice wspominają z rozrzewnieniem czasy, gdy calutką pierwszą połowę hasało się w śniegu po kolana. W drugiej, na ubitym własnymi nogami śniegu, można już było za to trochę pograć w piłkę.
Czasy się jednak zmieniały i kto wie, czy pierwsze mecze ligowe nie będą musiały odbywać się właśnie na syntetycznej nawierzchni. Takie starania podjął już i Hetman Zamość, który za niespełna dwa tygodnie rozpoczyna „wiosenne” granie z Wiązownicą. Nie ma większych szans, żeby mecz odbył się na naturalnej trawie i niewiele tu pomoże nawet tej klasy greenkeeper co Wiesław Wieczerzak.
Prowadzący trzecioligowe rozgrywki ŚZPN powinien więc dać Hetmanowi zielone światło. Tym bardziej, że w Nowym Targu czy w Łagowie gra się na sztucznej przez cały rok, a niczego nie umniejszając obu obiektom, nawierzchnia przy KJ 8 jest zdecydowanie bardziej przyjazna dla zawodników. Pozostaje oczywiście kwestia dostępu i drogi do szatni, ale przy odrobinie dobrej woli rzecz jest jak najbardziej do zrobienia. Zresztą, zakończę truizmem – zawsze lepiej jest próbować się dogadać niż pokazywać całemu światu błędy. Im szybciej zrozumieją to tzw. ludzie piłki, tym lepiej.
Napisz komentarz
Komentarze