Iga Świątek jest na najlepszej drodze ku tenisowym szczytom, Piotr Żyła w uśmiechniętym stylu zdobywa mistrzostwo świata w skokach narciarskich, a Jan Błachowicz wkracza na salony MMA, wygrywając z samym Israelem Adesanyą!
Jeżeli dodać do tego niezłe mecze siatkarzy i piłkarzy ręcznych w Lidze Mistrzów, medale lekkoatletów w halowych ME, złoto Moniki Skinder w juniorskich MŚ i niesamowitego Roberta Lewandowskiego, to naprawdę mamy być z czego dumni. A stan ten przez całe lata był nam jako narodowi obcy. Stłamszeni przez komunistyczne jarzmo patrzyliśmy z zazdrością na Zachód, a wielki świat uciekał nam w zawrotnym tempie. Gonimy go coraz szybciej i choć zawsze może być lepiej, to warto cieszyć się z tego, co już osiągnęliśmy; a w świadomości mieć fakt, że potencjał jest jeszcze większy.
W tle wielu z medalowych historii życie biegnie z przeszkodami do mety. O sportowych bohaterach krzyczą więc nagłówki i zdjęcia. I najczęściej nie są to okrzyki wyrażające zachwyt. Nie byłyby bowiem zbyt interesujące ani poczytne. Znacznie mocniej do świadomości przebijają się skandale czy publicznie prane brudy. Bo sukces często okupić trzeba wyrzeczeniami, rozstaniami i smutkiem. Nawet wówczas, gdy w telewizyjnym przekazie ma radosną twarz Piotra Żyły.
Napisz komentarz
Komentarze