Zmalała liczba bójek i wybryków chuligańskich, bo większość zamościan w obawie przed COVID-19 woli zostać w domu. Tylko dzikie zwierzęta coraz chętniej zapuszczają się w rejony zamojskiej starówki.
– Relacje społeczne w dobie pandemii zamarły i widać to gołym okiem – mówi Marian Puszka, komendant Straży Miejskiej w Zamościu. – Rzadziej spotykamy się ze znajomymi, a nawet z rodziną. Nie zawsze nawet mamy gdzie się spotkać, bo bary i restauracje są zamknięte.
Nic dziwnego, że w ostatnim roku znacznie zmalała liczba interwencji strażników miejskich. Mniej jest bójek, wybryków chuligańskich i innych naruszeń ładu i porządku publicznego.
Więcej szczegółów znajdziesz tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze