Od pierwszej piłki spotkanie było wyrównane i toczyło się „bramka za bramkę”. Zamościanom brakowało jednak wyraźnie determinacji i agresywności w defensywie, a to sprawiało, że wynik w pierwszej połowie oscylował wokół remisu. Miejscowi nie prezentowali wcale wybitnych umiejętności, ale mimo tego dość swobodnie ogrywali graczy trenera Marcina Czerwonki, zdobywając łatwe bramki. Do przerwy Padwa prowadziła 16:15, ale po zmianie stron Viret szybko wyrównał. W 43 minucie, po serii niewykorzystanych sytuacji przez lidera, gospodarze „odskoczyli” na 26:21 i niespodzianka zaczęła nabierać coraz realniejszych kształtów. Za sprawą skutecznego Tomasza Fugiela (13 bramek) Padwa zdołała jeszcze zbliżyć się do zawiercian (w 52 minucie było 28:27, a w 56 minucie – 30:29), ale słaba postawa gości w defensywie sprawiała, że gospodarze, grając nawet w osłabieniu, kończyli akcje bramkami. W efekcie Viret pokonał Padwę 33:31 (15:16), a sytuacja w tabeli mocno się skomplikowała. Zamościanie mają 37 punktów i trzy mecze do rozegrania. Tyle samo punktów ma Zagłębie Sosnowiec i SRS Przemyśl. Obie te ekipy zagrają jeszcze po cztery spotkania, w tym jedno między sobą.
– W porównaniu do ostatnich spotkań zagraliśmy słabiej w defensywie. To obrona miała być naszą mocną stroną, natomiast rywale znajdowali w niej sporo luk. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać i Viret swoim rozegraniem nas nie zaskoczył. Tyle tylko, że nie potrafiliśmy odpowiednio reagować. Stanęliśmy naprzeciwko zespołu, który w obronie szarpał, przeszkadzał i bił, my natomiast na taki poziom determinacji się nie wznieśliśmy i to zadecydowało o końcowym wyniku – ocenił spotkanie trener Marcin Czerwonka.
W sobotę 24 kwietnia o godz. 18 Padwa podejmie MTS Chrzanów.
Napisz komentarz
Komentarze