O tej sprawie pisaliśmy przed tygodniem w materiale „Zakazana melodia”. Przypomnijmy. Klip do piosenki „Czerwona kalina” został zamieszczony w mediach społecznościowych 9 kwietnia. Wykonanie tej pieśni (po polsku i ukraińsku) przez zamojską młodzież i ich ukraińskich rówieśników, którzy trafili do Zamościa po ataku Rosji na ich kraj, zarejestrowano w ZDK-u i anonsowano jako wyraz „wsparcia i solidarności dwóch narodów” i „coś niepowtarzalnego”.
Bo promuje banderyzm
Klip nie spodobał się członkom Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu, którzy wskazywali, że „Czerwona kalina” była chętnie śpiewana przez odpowiedzialnych za mordowanie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej banderowców, stając się hymnem UPA. – Wykonanie go w polskiej placówce kultury traktujemy jako niezwykle groźną prowokację – powiedział nam Janusz Bernach, szef zamojskich Wołyniaków, który 13 kwietnia złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników ZDK-u.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze