Los szkół podstawowych w Kazimierówce i Perespie od dłuższego czasu wsiał na włosku. Koszty ich utrzymania dla gminy były wysokie, a w placówkach z roku na rok uczyło się coraz mniej dzieci. Było nawet tak, że klasy liczyły po dwóch uczniów, tymczasem nauczycieli dla nich musiało być przynajmniej pięciu. To był absurd. Mimo to rodzice i uczniowie, co naturalne, mieli do szkół ogromny sentyment i szacunek dla pracy tamtejszej kadry pedagogicznej. Nie chcieli przystać na zamknięcie placówek.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze