Początkowy kwadrans toczył się pod dyktando przyjezdnych, którzy sprawiali wrażenie zespołu lepiej przygotowanego motorycznie. Efektem przewagi była bramka Adriana Rejmaka. Wyrównał w dość szczęśliwych okolicznościach Michał Mielniczek.
Przełomowe chwile meczu nastąpiły tuż przed przerwą. W sytuacji sam na sam znalazł się Patryk Dorosz, który został sfaulowany w polu karnym przez defensora przyjezdnych. Napastnik Łady utrzymał się przy piłce, ale wybity z rytmu oddał strzał, z którym bramkarz Górnika poradził sobie bez problemu. Wieloletni kibice Łady komentowali, że dawniej w identycznych sytuacjach Ireneusz Zarczuk padał, wykonując przy tym kilka efektownych koziołków, a jego krzyk niósł się hen daleko poza biłgorajski stadion.
– Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – z uśmiechem odniósł się do tych opinii były znakomity napastnik Łady.
Cały artykuł w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia".
Napisz komentarz
Komentarze