– Przez te kolejne remisy uciekło nam już sześć punktów. Niedosyt jest tym większy, iż w każdym tym meczu byliśmy stroną atakującą. W potyczce z zespołem z Piotrowic wszystko dobrze nam szło do dwudziestego metra. Nie potrafiliśmy wykonać dokładnego podania, otwierającego drogę do bramki. Nie stwarzaliśmy zagrożenia na polu karnym rywala. A to dlatego, że większość piłkarzy bała się brać ciężar odpowiedzialności na swoje barki. Zawodnicy nie mają odwagi zaryzykować jakimś niekonwencjonalnym zagraniem. Pozbywają się piłki, by nie spotkać się z krytyką za niedokładne zagranie lub zły strzał. Do tego ciąży na nich presja wyniku, która pęta im nogi – mówi Mariusz Bogdanowicz, kierownik Hetmana.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze