– Fibula dawno temu służyła jako agrafka do spinania ubrania, ale jednocześnie była wyeksponowana tak jak broszka. Fibule najczęściej wykonywano z materiałów szlachetnych, brązu, srebra, złota lub srebrzone czy złocone – tłumaczy Jolanta Bagińska, st. kustosz w Dziale Archeologii w Muzeum Regionalnym im. J. Petera w Tomaszowie.
W tomaszowskim muzeum znajduje się ponad 6 tys. eksponatów. Wśród nich wiele fibul, ale takiej jak ta odnaleziona jesienią ub. roku na polach w Dębinie, jeszcze nie ma.
Fibula palczasta z brązu, datowana jest przez dr hab. Barbarę Niezabitowską-Wiśniewską z Instytutu Archeologii UMCS w Lublinie na VII wiek.
Ozdobna agrafka
– Jest w dwóch częściach, ale zostanie sklejona. Brakuje tylko igły, ale ten element służący spinaniu był wrażliwym punktem takich przedmiotów, więc bardzo często się odłamywał i gubił. Fibula palczasta jest ogromna – kilkunastocentymetrowa, ma wspaniale zachowaną patynę na brązie: zielona patyna jest bardzo gładka, błyszcząca. Jest bardzo bogato zdobiona. To druga taka fibula na Lubelszczyźnie. Z tym, że ta pierwsza jest fragmentarycznie zachowana i znacznie mniejsza. A to jest po prostu fenomenalne, przepiękne znalezisko – opisuje skarb st. kustosz Bagińska.
Na razie przedmiot jest w trakcie analizy składu chemicznego metalu i konserwacji, a potem trafi do muzeum w Tomaszowie. Po nim kolejne, odkryte ponad 2 miesiące temu, w maju podczas weryfikacji miejsca. Archeolodzy odkryli tam bowiem drugą fibulę z brązu – datowaną tym razem na koniec I lub początek II wieku oraz dwa fragmenty stożków wytopowych żelaza, powstałych prawdopodobnie po rozbiciu dymarki.
Znalezienie w tym samym miejscu dwóch fibul, ale pochodzących z odległych sobie czasów (rozpiętość siedmiu wieków) świadczy o tym, że miejsce było użytkowane bardzo długi czas.
– W tej pierwszej, wcześniejszej fazie stanowisko było zapewne użytkowane przez ludność kultury przeworskiej, czyli przez Wandalów. Później może przez ludność kultury wielbarskiej, ale tego jeszcze nie wiemy, bo trzeba prowadzić dalsze badania. No i nie wiemy z kim łączyć fibulę palczastą. Ona na pewno jest zabytkiem przywiezionym. Nie wyprodukowano jej na Lubelszczyźnie, ale też nie wiemy, kto ją tu przywiózł, kiedy dokładnie i po co – mówi dr hab. Barbara Niezabitowska-Wiśniewska.
Dodaje, że znalezienie fibuli z okolic I wieku może wskazywać na to, że było tam cmentarzysko kultury przeworskiej.
– Ale fibuli palczastej nie można łączyć z kulturą przeworską, więc na pewno jest to stanowisko wielokulturowe. I równie dobrze tam najpierw na jakimś etapie mogło być cmentarzysko, a później osada, bo niektóre miejsca przyciągały ludność z różnych kultur – tłumaczy archeolog.
To jest skarb
Jak opowiada Barbara Niezabitowska-Wiśniewska, fibula palczasta nie została tu zgubiona przypadkiem. Mogła pochodzić z grobu, ale w naszych polskich realiach bardziej prawdopodobne jest to, że była jednym ze skarbów. Ziemia, z której ją wydobyto, musiała być przekopana. W tamtym miejscu są rowy odwadniające i być może właśnie podczas kopania rowów naruszono tenże skarb i w ten sposób wyrzucono go na wierzch.
Z reguły rozróżnia się skarby składane do ziemi i wotywne. I jedne, i drugie musiały mieć znaczną wartość dla właściciela. Pierwsze chowano do ziemi bezpośrednio lub w jakimś naczyniu czy drewnianej skrzyni w chwili zagrożenia, np. zbliżającej się wojny, przemieszczenia ludności, międzysąsiedzkich walk.
– To, że my je teraz znajdujemy wynika z jednej z trzech ewentualności: właściciel zapomniał gdzie skarb zakopał, właściciel zginął albo gdzieś uciekł i nie miał możliwości powrotu, by odzyskać cenne przedmioty – tłumaczy Barbara Niezabitowska-Wiśniewska.
Z kolei depozyty wotywne składano zwykle na terenach podmokłych jako dary dla bóstw.
Historia ukryta w ziemi
Na terenie powiatu tomaszowskiego w chwili obecnej nie są prowadzone żadne badania archeologiczne. Gdyby były na nie środki, to na pewno archeolodzy zajęliby się stanowiskiem w Dębinie. W okolicy odkryto już sporo ciekawostek historycznych, np. w Ulowie, gdzie dr hab. Barbara Niezabitowska-Wiśniewska prowadziła badania przez 20 lat!
– Ulów jest niezwykły, bo zanim zaczęliśmy tam prowadzić badania, wszyscy uważali, że na terenie Roztocza, głównie Środkowego, nie może być osadnictwa pradziejowego, ani z okresu rzymskiego i wędrówek ludów, czyli z pierwszych pięciu wieków po Chrystusie. Bo jest za dużo lasów, bo nie ma wody, bo są niedogodne warunki. A tu się okazało, że w Ulowie odkryliśmy zespół 30 stanowisk archeologicznych i tak naprawdę tam jest wszystko. Najliczniej ludność przebywała tam w schyłkowym neolicie, tj. jakieś 3-2,5 tys. p.n.e. i to była ludność kultury ceramiki sznurowej. Ona budowała cmentarzyska kurhanowe. No i to, czego się kompletnie nikt nie spodziewał, w Ulowie to są materiały z okresu rzymskiego i wędrówek ludów, datowane od II do VI wieku: dwa cmentarzyska, kilka osad, wielka kolekcja zabytków. Tam są wszystkie kultury archeologiczne, które znamy w tej części ziem polskich. One mieszkały w okolicach Ulowa na bardzo niewielkim i ograniczonym obszarze –opisuje archeolog, która do Ulowa chce jeszcze wrócić.
Napisz komentarz
Komentarze