Drugi poziom rozgrywek piłkarskich w kraju, czyli I liga – to ma być jedynie przystanek w karierze wychowanka Szumów Susiec.
– I liga nie jest dla mnie sufitem. Czuję, że mam większe możliwości. Nie bujam w obłokach. Twardo stąpam po ziemi. Zdaję sobie sprawę z tego, ile jeszcze ciężkiej pracy mnie czeka, ale jestem gotowy podjąć to wyzwanie – mówi Kornel Rębisz.
Młody piłkarz ma jasno sprecyzowany cel, do którego zmierza. Planu B na życie jeszcze nie posiada. Plan B, to porażka – jak mówiła Małgosia, grana przez Annę Cieślak w filmie „Dlaczego nie!”.
– Na tę chwilę nie mam planu na życie innego niż kariera piłkarska. Nie skupiam się na niczym innym niż jak najlepsze przygotowanie się do meczów. Kto ma plan B na życie, ten zwykle nie koncentruje się na planie A w stu procentach – twierdzi młody piłkarz Resovii.
W rundzie jesiennej Rębisz występował w rzeszowskiej klasie okręgowej, w Resovii II. Zespół ten na półmetku rozgrywek zajmuje w tabeli pierwsze miejsce. Wiosną zamierza walczyć o awans do IV ligi.
– Nie obyło się bez straty punktów. Nie uniknęliśmy kilku wpadek w meczach z niżej notowanymi zespołami, ale konsekwentnie dążymy do celu. Jesteśmy pozytywnie nastawieni przed rundą wiosenną – mówi Rębisz.
Wychowanek Szumów cierpliwie wyczekuje rundy rewanżowej. Liczy na kolejną szansę w I lidze. Tej jesieni jej nie dostał ani od trenera Tomasza Grzegorczyka, ani od Mirosława Hajdo. Wiosną poprzedni szkoleniowiec Dawid Kroczek dwa razy epizodycznie posłał 17-letniego piłkarza na plac pierwszoligowego boju. Rębisz najpierw zaliczył minutę i czas doliczony w zremisowanym przez Resovią 0:0 meczu w Rzeszowie z Zagłębiem Sosnowiec. Później wszedł do gry w 84 minucie wygranego na wyjeździe 4:1 spotkania z Widzewem Łódź.
– Wejście na boisko na końcówkę meczu na Stadionie Miejskim w Rzeszowie było dla mnie niesamowitym przeżyciem, ale jeszcze większe wrażenie wywołała na mnie gra w Łodzi przy pełnych trybunach stadionu Widzewa. Zanim jeszcze wszedłem na boisku, to nogi mi się z emocji ugięły, gdy usłyszałem, jak kibice głośno ryknęli – wspomina Rębisz.
Kornel Rębisz uprawia piłkę nożną od siedmiu lat.
– Pod koniec 2015 r. zgłosili się do mnie jego rodzice. Chcieli go zapisać do drużyny. Tata zapowiedział, że przyprowadzi na trening bardzo dobrego piłkarza. Kornel od początku zdradzał predyspozycje do gry w przyszłości w wyższej lidze. Był bardzo grzeczny, sumienny i niesamowicie pracowity. Pochodzi z wielodzietnej rodziny – ma dwóch braci i trzy siostry, ale wszystkie te dzieci są wspaniale wychowywani. Na boisku był niesamowicie wydolny. Jak grał na obronie, a widział, że pomocnik na jego skrzydle sobie nie radzi, to mu pomagał w ataku, a jeszcze zdążył wrócić do obrony. Jak chciałem go zdjąć z boiska, bo czułem, że już jest zmęczony, to odpowiadał, że da radę walczyć do końca. Grał zwykle na środku pomocy, ale był tak wszechstronnym zawodnikiem, że z powodzeniem mogłem go wystawiać na każdej pozycji. W połowie 2019 r. namówiliśmy go do przejścia do SMS Resovia. Fajnie będzie, jeśli się wybije – mówi Paweł Fronc, pierwszy trener Kornela w klubie z Suśca.
W nadchodzącym roku Rębisz przystąpi do matury. Kształci się ze starszym rocznikiem.
– Poszedł rok wcześniej do pierwszej klasy. Pani przedszkolanka mówiła, że jak zostanie w przedszkolu rok dłużej, to straci ten rok, bo będzie się nudził. Przez wszystkie lata nauki w podstawówce miał świadectwa z czerwonym paskiem. Teraz też nieźle mu idzie w szkole. Cieszę się, że spełnia swoje marzenia o byciu piłkarzem. Jak był małym chłopcem, to biegał sam z piłką wokół domu, więc zapisaliśmy do klubu. Jest wytrzymały w dążeniu do celu. Podziwiam go za to, że konsekwentnie poświęca się, by coś osiągnąć w piłce nożnej. On sam najlepiej wie, ile to kosztuje go wysiłku i wyrzeczeń. Chciałabym, żeby był szczęśliwy. A skoro piłka nożna daje mu szczęście, to niech się w niej realizuje – mówi Sylwia Rębisz, mama Kornela.
Napisz komentarz
Komentarze