Od tego czasu napady na Polaków i ich osiedla stopniowo się rozszerzały. Na początku lipca 1943 r. delegat rządu RP na Wołyń Kazimierz Banach usiłował drogą pertraktacji z UPA powstrzymać nadciągającą falę mordów. Do sztabu UPA wysłał parlamentariuszy: por. Zygmunta Rumla („Krzysztof Poręba”) i por. Krzysztofa Markiewicza („Czart”). Obaj, a wraz z nimi woźnica Witold Dobrowolski, zostali zamordowani przez rozerwanie końmi. Działo się to w Kustyczach k. Turzyska.
W dzień święty mordować
W niedzielę, 11 lipca 1943 r. oddziały UPA, wspierane przez chłopów ukraińskich, zwanych od głównego narzędzia zadawania zbrodni siekiernikami, zaatakowały 99 polskich miejscowości na Wołyniu, w tym podczas mszy świętych w czterech kościołach oraz w kaplicy. To była krwawa niedziela. Nazajutrz (12 lipca to prawosławne święto Świętych Apostołów Piotra i Pawła) Ukraińcy napadli na 55 polskich wiosek. W kolejnych dniach akcja wyrzynania polskiej ludności Wołynia była kontynuowana.
Antypolską akcję prowadzono w sierpniu w wioskach i osadach, które z różnych przyczyn ludobójstwo ominęło. UPA zaatakowała wtedy Polaków w co najmniej 85 miejscowościach powiatów włodzimierskiego, kowelskiego, horochowskiego i nietkniętego dotąd przez rzezie powiatu lubomelskiego, gdzie pod koniec sierpnia 1943 r. we wsiach Ostrówki i Wola Ostrowiecka zabito prawie wszystkich Polaków, spalono budynki, a wcześniej zrabowano mienie i zwierzęta gospodarskie. W obu wioskach zginęło 1 080 Polaków, w tym kobiety, starcy i dzieci.
Od Wołynia się zaczęło
W drugiej połowie 1943 r. ludobójstwo przeprowadzane przez ukraińskich nacjonalistów przeniosło się do trzech województw małopolskich: lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego.
Na „doświadczeniach wołyńskich” miała opierać się również akcja depolonizacyjna we wschodnich powiatach województwa lubelskiego, czyli głównie w hrubieszowskim i tomaszowskim.
Świadczy o tym archiwum OUN-B, na które natrafiono przez przypadek 11 marca 2016 r. w Chochłowie (gm. Dołhobyczów). To archiwum prowodu (kierownictwa) Chełmskiego Okręgu OUN-B lub co najmniej ich pionu polityczno-propagandowego. Wartość dokumentów polega na tym, że dosłownie wyłożono w nich, jak należy przeprowadzić akcję antypolską na tym terenie.
„Należy doprowadzić do tego, żeby mąż Ukrainiec zarąbał żonę Polkę, a żona Ukrainka zabiła swego męża Polaka albo swoje dzieci” – czytamy.
Zgodnie z tymi instrukcjami, antypolskie działania na tym terenie miały przekształcić się w akcję eksterminacyjną podobną do tej, którą podjęto przeciwko Polakom na Wołyniu. Dlatego w dokumentach odwoływano się do doświadczeń wołyńskich i sugerowano, aby wśród miejscowych chłopów ukraińskich rozpalić nienawiść do wszystkiego, co polskie, a także sformować z nich liczne oddziały siekierników, którzy „sprawdzili” się na Wołyniu, mordując Polaków, w tym kobiety i dzieci, właśnie przy pomocy prymitywnych narzędzi, w tym siekier, kos i wideł.
Z uwagi na to, że w tym regionie Polacy przeważali liczebnie nad Ukraińcami, a także odpowiednio wcześniej zorganizowali oddziały partyzanckie banderowcom nie udało się przeprowadzić akcji na skalę wołyńską. Ale do mordów na Polakach dochodziło. Nocą z 17 na 18 marca 1944 r. Ukraińcy zaatakowali równocześnie mieszane narodowościowo wsie Dyniska, Ulhówek, Żabcze i Tarnoszyn, mordując łącznie 145 osób. 25 marca oddziały UPA napadły na wsie Staje i Wasylów. W pierwszej zamordowano 21 osób, w drugiej ponad 100 Polaków. 27 marca doszło do zagłady Smoligowa. W nocy z 31 marca na 1 kwietnia dokonano napadu na Obrowiec, mordując ponad 40 mieszkańców. Wioska została spalona, ocalało tylko kilka murowanych budynków. 5 kwietnia banda UPA napadła na wieś Łubcze, mordując ponad 100 jej polskich mieszkańców.
Według różnych szacunków, na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej oraz we wschodnich powiatach Lubelszczyzny i Podkarpacia ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1939-1947 od 130 do 200 tys. Polaków.
Napisz komentarz
Komentarze