Można zażartować, że kebab – tak jak pizza – to dziś narodowe danie Polaków. Kebabownie znajdują się na każdym rogu, a ich właściciele zachwalają, że każdy jest najlepszy. Internetowi influencerzy robią kariery recenzując dania. Jeżdżą po Polsce i zajadają się mięsem w bułce, żeby potem nagrywać filmy i opisywać, jak dany kebab smakuje.
Niestety mamy dla miłośników takich dan smutne wiadomości.
Wielka kontrola kebabów
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) właśnie przedstawiła wyniki kontroli, którą przeprowadziła w I kwartale tego roku. Pod lupę eksperci wzięli dania oferowane w formie kebabu.
Kontrola objęła łącznie 109 podmiotów z branży gastronomicznej działających na terenie całego kraju. Celem kontroli było sprawdzenie jakości handlowej dań oferowanych w formie kebabu (głównie serwowanego w wersji pociętej w bułce, picie, tortilli, z frytkami itp.) w zakresie zgodności z obowiązującymi przepisami i wymaganiami, których spełnienie zostało zadeklarowane w oznakowaniu produktu lub dokumentach towarzyszących – informuje instytucja i jasno stwierdza, że w 89 podmiotach (to aż 81,7 proc. skontrolowanych) stwierdzono różnego rodzaju nieprawidłowości.
Dobrą wiadomością może być to, że pod względem „cech organoleptycznych” , a zbadano 9 partii dań, nie zakwestionowano ani jednej.
Natomiast kolejne wnioski z kontroli już nie są tak optymistyczne. - Analizą laboratoryjną w tym zakresie objętych zostało 98 partii dań. Nieprawidłowości stwierdzono w 53 partiach (54,1 proc. skontrolowanych) – podaje IJHARS.
To oznacza, że brakowało oferowanym daniu zadeklarowanego gatunku mięsa – nie było np. baraniny chociaż taka miała znaleźć się w bułce. Było także mięso, którego miało nie być. Serwowano kurczaka zamiast wołowiny.
Nie każdy kebab, co się świeci
Kolejne zastrzeżenia kontrolerów dotyczą oznakowania dań. Okazuje się, że z 139 partii nieprawidłowości stwierdzono w przypadku 104. To aż 74,8 proc. skontrolowanych. Kebabownie popełniają takie kuchenne grzechy jak podmiana asortymentowa. Jest to sytuacja w której do produkcji potrawy użyto innego składnika niż zadeklarowano konsumentowi. Jak wyjaśnia IJHARS zamiast deklarowanego w menu „kebabu jagnięcina” serwowano wyrób wołowo-drobiowy. W bułce miał być też ser Feta, a był podobny i tańszy sałatkowy.
- Następne grzechy:
- Nieprawidłowa nazwa dania – to kolejne przewinienie. Sprzedawcy oferowali sanie, ale nie wskazywali co się w nim znajduje. Używano także innych surowców niż deklarowano.
- Brak wykazu składników - np. informacji o alergenach.
- Jeżeli takie informacje były, to niepełne. Pomijano np. informacje o tym, z czego zrobiony jest sos.
- Zdarzało się także, że informacja o alergenach była, ale w miejscu niedostępnym dla klientów.
Kary
W efekcie kontroli, w związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami, wojewódzcy inspektorzy IJHARS wydali m.in.: 48 decyzji administracyjnych nakładających kary pieniężne na łączną kwotę 63,2 tys. zł, w tym 39 decyzji za wprowadzanie do obrotu wyrobów zafałszowanych (na kwotę 58,6 tys. zł) – informuje instytucja i zaznacza, że postępowania administracyjne są w toku.
Była to pierwsza taka kontrola w Polsce, ale nie ostatnia, bo wyniki wskazują, że konieczne są kolejne.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze