Blisko 2 lata temu na łamach "Kroniki Tygodnia" opublikowaliśmy artykuł pt. „Pomnik w krzakach i śmieciach”. Mówił o lipie – pomniku przyrody znajdującym się na terenie podworskim w Rachaniach, a także o (nie)zwykłym dębie pokaźnych rozmiarów (4,60 m w obwodzie na wysokości 1,30 m) i nieporządku wokół drzew.
Od naszego Czytelnika dostaliśmy wtedy sygnał, że pod dębem ktoś wyrzucił worki po nawozach i opakowania po środkach chemicznych. Lipa z kolei była w zaroślach i też tonęła w śmieciach.
Z dębem po staremu
– W 1949 roku od 1 września poszedłem do szkoły, a w wakacje pamiętam jak w tym dworku mieliśmy przedszkole. Chodziliśmy po krętych schodach na górę. Był tam piękny park z alejkami, był sad, w którym rosły jabłonie i orzechy. Później drzewa wycięli, kazali postawić ośrodek zdrowia, SKR. Ośrodek działa do dziś, a drugi budynek to ruina. Jak był tam GS, to też się chodziło coś kupić, sprzedać. Teraz z ciekawości i sentymentu czasem tamtędy spaceruję. Szkoda, że to tak wygląda... – mówił wtedy Feliks Arcaba, senior z Rachań.
To właśnie pan Feliks zmartwił się losem dębu. – Jak resztki nawozu i środków chemicznych wsiąkną w glebę i w korzenie, to mi się wydaje, że nie będzie to dobre dla tego pięknego drzewa. Zwróciłem się z tym do pani sołtys – tłumaczył.
– Pan Arcaba przyszedł do mnie i opowiedział mi o tym drzewie. Serce go boli, że tak to poupadało wszystko. Też myślę, że tak być nie powinno. Wybrałam się tam. Zmierzyłam dąb. Ma 4,60 m w obwodzie na wysokości 1,30 m. Według pomiarów może mieć ok. 180 lat! – opowiadała sołtys Iwona Seńko.
Zapowiedziała wtedy, że wystąpi do gminy z wnioskiem o prawną ochronę dębu. Jak nam wiadomo, po naszej publikacji ktoś niepostrzeżenie posprzątał przy drzewie. Dąb do dziś nie dołączył do listy pomników przyrody, ale przy okazji jego sprawy skorzystała lipa.
Pieniądze na pomnik
Ówczesna wizyta w okolicach dworu dla sołtys Iwony Seńko skończyła się małym odkryciem. – Jestem ciekawa ile osób wie, że w Rachaniach mamy pomnik przyrody. Przyznaję, że ja nie wiedziałam. Zmierzyłam z synem dąb, rozejrzałam się i zobaczyłam okazałą lipę. Gdy podeszliśmy bliżej, okazało się, że jest na niej zardzewiała już tabliczka, że to pomnik przyrody – relacjonowała sołtys.
Lipa ma ponad 100 lat i prawdopodobnie była posadzona przez ostatnich właścicieli Rachań. Być może nadano jej jakieś imię, ale nikt z mieszkańców Rachań tego nie pamięta i nie potrafi nawet powiedzieć kiedy została pomnikiem itd.
Nieporządek wokół pomnika przyrody nie dawał Iwonie Seńko spokoju. Zajęła się i tym. I po dłuższych staraniach są tego efekty.
Gminny Ośrodek Kultury w Rachaniach napisał wniosek o dofinansowanie projektu pn. "Ocalić od zniszczenia" w ramach projektu „Spełniamy marzenia – rewolucja kulturalna” z Programu Dom Kultury+ Edycja 2023 Zadanie I – INICJATYWY LOKALNE. Pomysł zyskał wysoką punktację od komisji, a Narodowe Centrum Kultury zaopiniowało go pozytywnie. Tym samym pozyskano pieniądze na oczyszczenie terenu wokół lipy, która jest miejscowym pomnikiem przyrody znajdującym się na terenie wzgórza zamkowego w miejscowości Rachanie. Inicjatywę „Ocalić od zniszczenia” podzielono na trzy etapy: pierwszy to sprzątanie (a jest co sprzątać, bo są tam butelki, puszki, garnki, buty, część od lodówki i wiele innych odpadów), kolejne to zorganizowanie konkursu pod hasłem "Pomnik Przyrody i Ja". Zwieńczeniem całości ma być wspólna biesiada mieszkańców – oczywiście pod lipą. Tam projekt zostanie podsumowany, a konkurs rozstrzygnięty. Spotkanie odbędzie się najpewniej w drugiej połowie września. Sprzątanie przy lipie już rozpoczęto, ale z racji tego, że samosiejki, zarośla są zbyt duże i potrzeba do nich porządnego sprzętu, musi nieco poczekać.
Wójt Roman Miedziak zaoferował, że gmina pomoże wyciąć to, co niepotrzebne przy lipie. – Wytniemy krzaki, trzeba będzie skosić teren mulczerem i zebrać śmieci. Zajmiemy się tym zaraz po dożynkach powiatowych – zapowiada Roman Miedziak.
Dożynki powiatu tomaszowskiego odbędą się 3 września w pobliskim Wożuczynie, dlatego gmina Rachanie jako ich gospodarz ma sporo pracy przy przygotowaniach, potem będzie musiała jeszcze posprzątać po imprezie.
Sołtys Seńko mówi, że jeśli ktoś chciałby już teraz porządkować teren przy lipie, to można to robić, bo pracy jest tam naprawdę dużo.
Dobry początek
– Mam nadzieję, że ta inicjatywa połączy pokolenia, że wszyscy razem włączymy się do jej realizacji. Niech będzie początkiem zmian dla dawnego terenu zamkowo-pałacowego w Rachaniach – takie ma życzenia sołtys tej miejscowości.
Opowiada, że na pierwsze sprzątanie przyszło kilkoro emerytowanych pracowników GS-u. Wspominali jak podworski teren wyglądał jeszcze pół wieku temu.
– To było piękne, zabudowane, plac był zagospodarowany, kwiaty zasadzone, trawa przycięta. Ówczesny prezes Sokołowski był bardzo dobrym gospodarzem. On chodził wokół wszystkiego bez przerwy, każdy kamyczek znał, doglądał i dbał o to. Dobrze, że teraz coś się tam zadzieje – mówi Władysław Pasieczny, emeryt, który pracował w latach 70. w GS-ie.
W Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w tamtych latach działała ubojnia z masarnią, skup żywca, piekarnia, sklepy, magazyny z opałem, zbożowe i z nawozami. Była też restauracja, która karmiła m.in. pracowników GS-u, a było ich wtedy ok. 150 osób. Później działalność spółdzielni znacznie się zawęziła. Dziś prowadzony jest tu tylko handel detaliczny. W budynku po restauracji jest apteka, a dwór, w którym kiedyś mieściło się biuro Gminnej Spółdzielni, stoi pusty i niszczeje. Jest jednak szansa, że to się za jakiś czas zmieni. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że prowadzone jest postępowanie sądowe w sprawie żądań dalekich potomków dziedziców Rachań. Jeśli ta sprawa zostanie zamknięta z korzyścią dla gminy Rachanie, to jest już pomysł jak „ożywić” i zadbać o blisko 6-hektarowe dobra.
Napisz komentarz
Komentarze