Zwycięstwo Łady na kameralnym i atrakcyjnie położonym stadionie w Mirczu mogło być zdecydowanie wyższe, bo przyjezdni z Biłgoraja zaprzepaścili sporo okazji strzeleckich. Od początku zawodów sprawiali jednak wrażenie, że chcą „zameldować się” w 1/2 finału jak najmniejszym nakładem sił.
– Na luzie można mecz wygrać tylko wtedy, jeśli odpowiednio podejdzie się do gry i nie zlekceważy się przeciwnika. A my poważnie i z szacunkiem potraktowaliśmy rywala, choć oba zespoły dzieliła różnica dwóch klas. Nasza przewaga nie podlegała dyskusji, a wynikała m.in. z tego, że drużyna pod każdym względem bardzo dobrze przygotowała się do sezonu. Ten mecz nie sprawił nam większego wysiłku – mówi Paweł Babiarz, szkoleniowiec Łady.
Biłgorajscy piłkarze mieli jednak krótki przestój w grze, po zdobyciu ósmej bramki. Miejscowi zdołali wtedy strzelić honorowego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Łukasz Pąk, a piłkę do bramki gości głową posłał Kornel Lizun.
– Na boisku widać było dwie klasy różnicy między zespołami. Chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony, po blamażu w meczu ligowym w Teptiukowie, ale Łada była dla nas zdecydowanie za silna, byśmy cokolwiek mogli „ugrać”. Gdybyśmy jednak zagrali przeciwko Huraganowi tak, jak z Ładą, tobyśmy nie przegrali z zespołem z gminy Hrubieszów. Jestem zadowolony z postawy swojego zespołu. Była walka, zaangażowanie, determinacja. Chłopaki pokazali charakter. Wysoka porażka ujmy nam nie przyniosła, a kibice nie wieszali na nas psów, bo widzieli z jakim trudnym rywalem się mierzyliśmy i jak bardzo się staraliśmy, by dobrze wypaść – mówi Krzysztof Krupa, trener Andorii.
Wśród członków zarządu Łady zdania na temat udziału tego zespołu w rozgrywkach pucharowych są podzielone. Jedni uważają, że trzeba je potraktować ulgowo, bo ważniejsza jest liga. Inni mierzą w główne trofeum i awans do rozgrywek wojewódzkich.
– Ja bardzo poważnie podchodzę do Pucharu Polski, bo to nie są mecze towarzyskie, tylko rywalizacja o pewną stawkę, a kibicom, obserwującym zmagania, należy się szacunek. W rozgrywkach pucharowych można przeżyć wspaniałą przygodę, jak niedawno Unia Hrubieszów, a teraz Start Krasnystaw. Czwartoligowe zespoły z okręgu zamojskiego od Legii Warszawa i innych ekip z ekstraklasy dzieli jedynie pięć meczów – trzy na poziomie okręgowym i dwa na etapie wojewódzkim. W pierwszej rundzie na szczeblu centralnym zwycięzcy rozgrywek wojewódzkich ciągnieni są z tego samego koszyka, co drużyny ekstraklasowe, więc naprawdę mamy szansę zagrać z Legią. Moje myślenie byłoby inne, gdybyśmy mieli inne priorytety w IV lidze. Nie skupialibyśmy się na Pucharze Polski w przypadku zagrożenia spadkiem do „okręgówki”, a w naszym przypadku nie ma znaczenia to, czy zajmiemy szóste, czy ósme miejsce – tłumaczy trener Babiarz.
Warto podkreślić, że w pucharowych rozgrywkach w okręgu zamojskim na placu boju pozostały już tylko zespoły czwartoligowe. Drugi półfinał rozegrany zostanie 27 września (środa) o godz. 15.30 w Tomaszowie Lubelskim. Rywalem miejscowej Tomasovii będzie Kryształ Werbkowice.
Andoria Mircze – Łada 1945 Biłgoraj 1:8 (0:3)
Gole: 0:1 Dorosz 18, 0:2 Paćkowski 26, 0:3 Skubis 36, 0:4 Skubis 62, 0:5 Kuliński 67, 0:6 D. Chmura 68, 0:7 Kołodziej 76, 0:8 Czerniuk 77, 1:8 Lizun 78.
Andoria: Filipczuk – Iwon, Lizun, Baran, Bosowski (46 Sitarz) – Kucharczuk (46 Pąk), Hoszko, Huryn, Prokopowicz (25 Barszczewski) – Turewicz, Mac; trener Krupa.
Łada: Kamiński – Kapuśniak, Błajda, D. Chmura, Kuliński (67 Nawrocki) – Josue (59 Kołodziej), Łysenko (59 M. Chmura), Skiba, Paćkowski (46 Mucha), Skubis (79 Alfimow) – Dorosz (59 Czerniuk); trener Babiarz.
Sędziował: Kluk (Nowosiółki).
Napisz komentarz
Komentarze