Rok wcześniej Rojek strzegł bramki trzecioligowych Orląt Radzyń Podlaski. Zespół ten wygrał w Międzyrzecu z Huraganem 3:0 (0:0) w finale okręgowego Pucharu Polski. Rojek przez godzinę był napastnikiem, a następnie przez 30 minut bramkarzem.
Z kolei w ostanią sobotę cieszył się tam ze zwycięstwa ligowego Kryształu 2:0 (1:0). – Posiadaliśmy w grze dużą przewagę nad Huraganem. Zespół ten nam nie zagrażał. Nie był skory do pressingu. Kwestią czasu było to, kiedy strzelimy tę pierwszą bramkę, by potem kontrolować dlaszy przebieg meczu. Rywale oddali tylko dwa strzały na naszą bramkę – jeden zza „szesnastki”, a drugi z pola karnego. Żaden nie sprawił mi trudności. Tak naprawdę, to nie miałem kluczowych interwencji, którymi przyczyniłbym się do zwycięstwa naszego zespołu – mówi nam Patryk Rojek.
Prowadzenie dla Kryształu uzyskał w 31. minucie Marcel Pędlowski. – To był ładny gol. Pędlowski strzelił w samo „okienko” – podkreśla Piotr Welcz, szkoleniowiec piłkarzy z Werbkowic.
Drugą bramkę dla gości zdobył w 52. minucie Mateusz Janicki. – Po dośrodkowaniu Niewińskiego z rzutu wolnego jeden z zawodników Huraganu wybił piłkę wprost pod nogi Janickiego, a ten uderzył z woleja, z odległości około 13 metrów – opisuje sytuację trener Welcz.
Rozmiary porażki gospodarzy mógł zmniejszyć Oleg Filonow, jednak strzelił w poprzeczkę. – To było kontrolowane trafienie. Gdyby piłka leciała trochę niżej, to Rojek bez trudnu by ją wybił – twierdzi Welcz.
Później Stanisław Rybka trafił piłką w słupek bramki miejscowych. – To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Nie podlegało to dyskusji od pierwszej minuty zawodów – uważa Welcz.
Inaczej spotkanie postrzega Przemysław Sałański, szkoleniowiec Huraganu. – Na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę w tym meczu, bo nie graliśmy źle, a Kryształ nas nie zdominował. Pierwszą bramkę straciliśmy po rykoszecie, drugą – także w szczęśliwych dla rywala okolicznościach. Kryształ nie stwarzał wielu syuacji podbramkowych. Mecz był wyrównany, a my też mieliśmy swoje okazje strzeleckie – twierdzi Sałański.
Zespół z Międzyrzeca przegrał w sobotę w IV lidze po raz szósty z rzędu, a siódmy w obecnych rozgrywkach. – Ciężko mi wskazać przyczynę tej serii porażek. Gramy całkiem nieźle, stwarzamy sytuacje podbramkowe, ale jesteśmy nieskuteczni i tracimy „głupie” bramki. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, mimo tylu niepowodzeń – mówi nam Sałański.
Huragan Międzyrzec Podl. – Kryształ Werbkowice 0:2 (0:1) Gole: 0:1 Pędlowski 31, 0:2 Janicki 52. Kryształ: Rojek – Niewiński, Kowalski, M. Zieliński, Janicki (68 Kucybała, 88 Lis) – Pędlowski (81 Staruszkiewicz), Buczek, Michalak (80 J. Jarosz), Rybka, Gierowski – Pacek (89 D. Jarosz); trener Welcz. Żółte kartki: Warda (Huragan), Niewiński (Kryształ). Sędziował: Zych (Lublin). |
Napisz komentarz
Komentarze