Na realizację inwestycji środki pozyskały władze powiatu, we współpracy z samorządem miasta Biłgoraja. Okazuje się jednak, że część mieszkańców jej nie chce. Powodem jest bliska odległość od swoich domów. Już kilka miesięcy temu napisali petycję, w której wyrazili swoje niezadowolenie z tego faktu. Podkreślali, że inwestycja m.in. naruszy ich prywatność, spowoduje zatrzymanie wód opadowych oraz ograniczy możliwość parkowania samochodów przed posesjami.
Po przeciwnej stronie
Dlaczego proponowana lokalizacja jest zła? Zdaniem mieszkańców, w niektórych przypadkach odległość chodnika od zabudowań jest tak mała, że każdy przechodzień będzie mógł zobaczyć przez okno wnętrze domu. To według nich jest naruszeniem prywatności. Kolejnym argumentem wymienianym we wcześniejszych petycjach jest fakt, iż niektóre posesje położone są poniżej drogi, a budowa chodnika spowoduje zatrzymanie wód opadowych. Dodatkowo część posesji posiada małe i wąskie przejazdy. Mieszkańcy nie mają gdzie trzymać aut, które są zaparkowane przed bramami wjazdowymi. Chodnik ograniczy takie możliwości. Problem potęguje również różnica wzniesień występująca na niektórych posesjach. Z tego względu bramy często otwierają się w stronę ulicy. Zlokalizowanie chodnika po stronie zabudowań wiązałoby się z koniecznością ich przeróbek, a to jest kosztowne. Mieszkańcy przedstawiają również kwestie bezpieczeństwa. Auta parkujące wzdłuż ulicy będą stanowić zagrożenie dla ruchu drogowego.
Już w lipcu z mieszkańcami spotkali się władze miasta i powiatu. Wówczas burmistrz Janusz Rosłan podkreślił, że jego zdaniem odległość projektowanego chodnika od okien domów jest spora. Wyjaśnił, że mieszkańcy wskazują na fakt parkowania samochodów poza swoimi posesjami, a w pasie drogowym parkować nie można. Jeśli się to robi, trzeba ponosić opłaty za zajęcie pasa drogowego. Podkreślił, że mieszkańcy nie mogą montować bram w ten sposób, aby otwierały się one na cudzą nieruchomość. Włodarz przekonywał wówczas, że logicznym jest to, że chodnik jest ulokowany po stronie zabudowań.
Kolejna skarga
W październiku do Przewodniczącego Rady Powiatu trafiła skarga na starostę biłgorajskiego w sprawie „Budowy chodnika i ścieżki rowerowej po stronie zabudowań przy ul. Bagiennej w Biłgoraju”. Skarga została podpisana przez 21 osób. – Z analizy skargi wynika, że skarżący zarzucają staroście biłgorajskiemu i urzędnikom – pracownikom merytorycznie odpowiedzialnym za projekt i realizację budowy chodnika przy ul. Bagiennej w Biłgoraju, naruszenie praworządności poprzez przyzwolenie na budowę chodnika i ścieżki rowerowej po stronie zabudowań, które doprowadzi do poważnych utrudnień mieszkańcom przyległych posesji – mówił Marcin Kulig, przewodniczący Komisji Skarg i Wniosków Rady Powiatu. Wyjaśnił, że Komisja ustaliła, że na budowę drogi dla pieszych i rowerów w ul. Bagiennej zostały przyznane środki finansowe z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg w kwocie 782 tys. zł. Został również przeprowadzony przetarg na wyłonienie wykonawcy zadania. Dodatkowo Rada Powiatu w Biłgoraju wykazała zasadność przyjętych rozwiązań projektowych.
Przewodniczący Komisji zaznaczył, że na korespondencję wnoszoną w tej sprawie udzielane były wyczerpujące odpowiedzi zarówno przez pracowników Starostwa Powiatowego, jak też przez dyrektorów jednostek organizacyjnych powiatu. – Zgromadzone akta postępowań w sprawie, jak również wyjaśnienia udzielone w toku obrad komisji, nie zawierają znamion naruszenia praworządności przez starostę biłgorajskiego oraz podległych mu urzędników – stwierdził. Dlatego też skargę, zdaniem Komisji, powinno się uznać za bezzasadną. Tak też przegłosowała Rada.
Bezpieczeństwo jest najważniejsze
Na sesji Rady Powiatu pojawił się Jarosław Bondyra, zastępca burmistrza Biłgoraja. Przekonywał, że inwestycja jest niezwykle potrzebna. – Droga pieszo-rowerowa wzdłuż ulicy Bagiennej tworzy logiczny ciąg komunikacyjny łączący ul. Bagienną z centrum miasta i obwodnicę północną z ul. Lubelską. To jest bardzo ważne, bo przy ul. Lubelskiej jest ciąg rowerowy, przy obwodnicy północnej jest ścieżka rowerowa. Na osiedlu Bagienna, z wyłączeniem ulic Janowskiej, Lipowej i Storczykowej, które nie mają bezpośredniego połączenia do ul. Bagiennej mieszka obecnie 442 mieszkańców – tłumaczył. Przekonywał, że zadaniem władz jest zapewnienie bezpieczeństwa dla mieszkańcom. – Po wielu latach starań, w tym roku, otrzymaliśmy wspólnie z powiatem środki na dofinansowanie zadania, które zapewni bezpieczną komunikacje mieszkańcom osiedla z centrum miasta. Inwestycja znacząco poprawi bezpieczeństwo tak zwanych niechronionych uczestników ruchu – mówił.
Jarosław Bondyra przekonywał, że wspólna inwestycja samorządu miasta i powiatu jest dobitnym argumentem potrzeby jej wykonania. Burmistrz zapewniał, że cała inwestycja w procesie przygotowania poddawana była konsultacjom społecznym. – Zapewniliśmy pełną transparentność. Wydaje się, że mówienie o jakimkolwiek łamaniu praworządności jest nierozumieniem tego terminu. Pokazaliśmy, że dwa samorządy potrafią się dogadać w tematach tak trudnych jak finanse. Pokazaliśmy, że z pełną transparentnością wyszłyśmy do mieszkańców – komentował. Dodał, że petycje, które pojawiły się są efektem dojrzałości do demokracji. Jak stwierdził burmistrz wszyscy mamy prawo wypowiadać swoje zdanie, ale to nie znaczy że wszyscy mamy racje.
Włodarz miasta apelował o to, aby inwestycję wykonać. – Robimy to dla mieszkańców, którzy będą po nas. Takie miasta jak nasze muszą być przygotowane na drogi dla niezmotoryzowanych. Samochodów z roku na rok będzie mniej, a my musimy się sprawnie komunikować – dodał.
Głos w dyskusji zabrał również starosta Andrzej Szarlip. Jego zdaniem sytuacja, w której składana jest skarga na budowę chodnika, jest co najmniej dziwna. – Podejmując decyzje, które inwestycje będą miały szanse na realizacje i jakie wnioski składamy na ich dofinansowanie, musieliśmy wybrać pięć odcinków dróg pieszo-rowerowych na terenie powiatu. Wniosków od mieszkańców z całego było więcej. Ludzie w różnych częściach powiatu potrzebują chodników i ścieżek. My musimy wybrać te, które są najważniejsze pod względem zapewnienia bezpieczeństwa – mówił.
Andrzej Szarlip zaznaczył, że jeszcze bardziej niezrozumiałą sytuacją dla niego jest fakt, że pod skargą podpisany jest samorządowiec. – Wszyscy mamo prawo do swojego zdania, ale nie wszyscy mamy racje. Dziwi mnie tylko, że osoba publiczna pełniąca funkcje kieruje tego typu skargi – skomentował.
Napisz komentarz
Komentarze