Przydomek „Frog” zawdzięcza temu, że gdy publikował w internecie filmy ze swoich „dzikich” rajdów, w tle słychać było disco hit „Crazy frog”. Nagrania stały się głośne w 2014 roku. I tego właśnie dotyczył jeden z prokuratorskich zarzutów.
Policja bezskutecznie próbowała go zatrzymać
Robert N. był oskarżony o to, że na trasie pod Kielcami jechał aż 240 km/h. Jednocześnie zmuszał innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmiany kierunku jazdy, a także ignorował sygnały policji, która próbowała go zatrzymać.
Drugi zarzut dotyczył brawurowej jazdy po Warszawie. Także w 2014 roku. Śledczy uznali, że „Frog” mógł doprowadzić do katastrofy. W czasie 12-minutowej jazdy popełnił blisko 100 wykroczeń.
List gończy
Kierowcy nie udało się szybko i sprawnie zatrzymać. Najpierw trzeba było ustalić, kim jest. Potem mężczyzna zniknął.
Wyroków na koncie „Frog” ma kilka. W 2020 roku został skazany na 1,5 roku więzienia i zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 8 lat. To nie była jednak sprawa z filmów, ale z 2018 roku. Wówczas mężczyzna został zatrzymany do rutynowej policyjnej kontroli w Warszawie. Okazało się, że prowadził bmw pomimo sądowego zakazu.
Nie poszedł jednak za kratki, ale uciekł. Za Robertem N. został nawet wydany list gończy. Mężczyzna został zatrzymany w Londynie.
W lutym 2021 roku Sąd Rejonowy w Warszawie skazał „Froga" na 2,5 roku więzienia. Jednocześnie mężczyzna został uniewinniony od zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym w „wątku warszawskim”.
Jego spraw sądowych można wymienić jeszcze kilka.
Jest wyrok Sądu Najwyższego
Tymczasem „Frog” właśnie wygrał sprawę w Sądzie Najwyższym i został uznany za niewinnego. Chodzi o kieleckie i warszawskie rajdy.
Już wcześniej sądy niższej instancji uznały, że nie można skazać kierowcy za spowodowanie zagrożenia katastrofą. Kasację do SN wniosła prokuratura. I okazuje się, że popełniła błąd.
Sąd Najwyższy uznał, że kasacja jest bezzasadna. Chodzi właśnie o sformułowania „zagrożenie katastrofą” dla „wielu osób”.
Pierwszy mówi o co najmniej 6, drugi o co najmniej 10 osobach i to na tym poglądzie oparł się sąd odwoławczy, a trzeci uznał, że decyzja, co znaczy „wiele” w każdej konkretnej sprawie należy do sądu – tak uzasadniła wyrok sędzia Anna Dziergawka.
I dodała, że sądy właściwie oceniły, że „Frog” sprowadził zagrożenie, ale dotyczyło ono 4 osób.
Napisz komentarz
Komentarze