Końcówka ostatniej ubiegłorocznej sesji Rady Powiatu Hrubieszowskiego poświęcona była trudnej sytuacji finansowej szpitala w Hrubieszowie oraz działaniom naprawczym, które powinny przyspieszyć wychodzenie tej placówki na tzw. prostą. Radny Dariusz Gałecki wystąpił z blokiem kilku pytań (kilka lat temu Gałecki był dyrektorem szpitala w Hrubieszowie, a obecnie zarządza podobną placówką w Tomaszowie Lubelskim). Radny Gałecki, postrzegany jako jeden z głównych opozycjonistów obecnego Zarządu Powiatu, dociekał o przyczyny opóźnień w wykorzystaniu przebudowanych i zaadaptowanych pomieszczeń nowej izby przyjęć w szpitalu.
– Od czerwca zeszłego roku hula tam wiatr. Wiemy, w jakich warunkach pracują pracownicy pogotowia, opieki nocnej i świątecznej, a także izba przyjęć. Wiemy, jak przyjmowani są pacjenci. Dlaczego przez tyle miesięcy nowe pomieszczenie wciąż nie jest wykorzystywane? – dopytywał radny Gałecki.
Radny Gałecki pytał również o problemy z odprowadzeniem składek ZUS na konta pracowników szpitala. Powątpiewał także, czy w nowym kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia szpital otrzyma limit 70 łóżek w tamtejszym Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym.
PRZECZYTAJ TEŻ: Hrubieszów: Pacjent cudem przeżył upadek z 2 piętra. Śledczy nie dopatrzyli się zaniedbań lekarzy i pielęgniarek
Cios za cios
Przed wystąpieniem dyrektora szpitala Arkadiusza Bratkowskiego głos zabrał starosta hrubieszowski Józef Kuropatwa, który przestrzegł Bratkowskiego:
– Zanim dyrektor zacznie odpowiadać, sugerowałbym, żeby wszystkiego nie mówić, bo dyrektor (Szpitala Powiatowego w Tomaszowie Lubelskim) to wykorzysta przeciwko nam, będzie wiedział, co mamy i zaraz będzie się kłócił, dlaczego Tomaszów tego nie ma. Można mówić to, co można, a czego nie można, to nie mówić. Bo obróci to przeciwko nam – zaznaczył starosta Kuropatwa.
Radny Gałecki odparł:
– Tylko bez takich złośliwości, proszę... Nie muszę wykorzystywać tych informacji przeciwko szpitalowi w Hrubieszowie. A pytania zadaję w trosce o tutejszy szpital, a nie żeby mu szkodzić lub wykorzystać do innej działalności. Tego typu stwierdzenia są nie na miejscu, panie starosto – bronił się radny Gałecki.
Starosta Kuropatwa nie odpuszczał:
– Nie na miejscu jest, gdy dyrektor (Gałecki) mówi „ja wiem to, ja wiem tamto”... a skoro wie, to po co się pyta? Wie, ale chce, żeby to czy tamto nagłośnić? Mówiłeś, że wiesz... że nie ma kompletu łóżek zakontraktowanych przez NFZ... Że nie ma tego, czy tamtego... To po co się pytasz? – starosta Kuropatwa zwrócił się bezpośrednio do radnego Gałeckiego. I nie czekając na jego odpowiedź, sam sobie jej udzielił: – Ja wiem, po co się pytasz! Żeby było źle o szpitalu, a szpital wychodzi na dobre!!! To muszę powiedzieć jasno i wyraźnie: proszę nie mącić, żeby w szpitalu było źle. Przyjętych zostało 7 lekarzy... lekarze wracają do Hrubieszowa. Pan jest dyrektorem w sąsiednim szpitalu, który z nami konkuruje. Na pewno nie dojdzie do połączenia obydwu tych szpitali, a takie pogłoski można już słyszeć – nakręcał się starosta Kuropatwa.
Szef Rady Powiatu Robert Palichleb zaapelował do obydwu panów o powściągnięcie i ostudzenie emocji.
Nadwykonania zmniejszyły zadłużenie wobec NFZ
Dyrektor Arkadiusz Bratkowski powiedział: – Staramy się, żeby szpital wyszedł na prostą i jest duża szansa, że tak się stanie. Nie jest to jednak łatwe. Przyszedłem do szpitala w Hrubieszowie 3 października zeszłego roku, a wtedy miał on 13 mln zł zobowiązań wobec NFZ, a które to fundusz miał możliwość umorzenia.
PRZECZYTAJ: Hrubieszów: Jeden farmaceuta w całym powiecie będzie pełnił dyżury nocne i świąteczne
Te pieniądze trzeba jednak zwrócić funduszowi. A od stycznia do końca lipca zeszłego roku szpital miał 6 mln zł kosztów za nadwykonania usług medycznych, razem daje to 19 mln zł. A niewykonany ryczałt w jednym roku pomniejsza ryczałt przyznawany na rok następny. Te nadwykonania, które są realizowane z budżetu szpitala, udało się przesunąć na pokrycie kosztów części niewykonanego ryczałtu. Obecnie mamy w pełni wykonany ryczałt. To pozwala w 2025 r. wejść w normalny układ (rozliczenia z NFZ) – tłumaczył dyrektor szpitala.
Dyrektor Bratkowski przypomniał, że szpital w Hrubieszowie nie ma akredytacji, mimo że wykonuje dobre usługi medyczne.
– Takie same, jakie wykonuje się w szpitalach klinicznych czy w szpitalu wojewódzkim – dodał Bratkowski. – No i wycena punktów usług w szpitalu z akredytacją jest dużo wyższa – zapewnia znacząco wyższe dochody. W lutym w szpitalu w Hrubieszowie będzie komisja akredytacyjna i wierzę, że tym razem uda nam się uzyskać akredytację. Podczas poprzedniej próby szpital w Hrubieszowie (dyrektorem była wtedy Alicja Jarosińska) został oceniony najgorzej wśród wszystkich szpitali w Polsce – podkreślał obecny dyrektor. – Tym razem zrobimy wszystko, żeby akredytację uzyskać – mówił Bratkowski.
Obiecujące plany współpracy z MON
Dyrektor odniósł się także do problemu z opłaceniem składek ZUS pracownikom szpitala. Zaznaczył, że ich płatność została rozłożona na raty.
– Zapłacimy je w całości – zapewniał Bratkowski. – Ale tę spłatę koniecznie trzeba było rozłożyć na raty. To pozwoliło pozbyć się innych, wymagalnych zobowiązań. Pracownicy szpitala mogą być spokojni, to, co ma trafić na ich konta w ZUS, na pewno tam trafi, ale w rozbiciu na raty – argumentował dyrektor.
Arkadiusz Bratkowski wiąże duże nadzieje z tym, że wkrótce szpital w Hrubieszowie zostanie uznany za jeden z czterech szpitali przygranicznych, z którymi Ministerstwo Obrony Narodowej zawrze umowę o współpracy. – Jeżeli te plany zostaną sfinalizowane, to jestem przekonany, że pozwolą nam łatwiej spiąć szpitalny budżet – tajemniczo tłumaczy dyrektor szpitala.
Napisz komentarz
Komentarze