Likwidacji Straży Miejskiej domagał się mieszkaniec Zamościa Rafał Wszoła. Zebrał wymaganą liczbę 500 podpisów pod swoim wnioskiem i z przygotowaną w ten sposób inicjatywą uchwałodawczą wystąpił do Rady Miasta. Na początku sprawą likwidacji zajmowały się komisje działające w ramach RM (tam odrzucono koncepcję likwidacji straży). Później, na sesji radni musieli pochylić się nad pomysłem mieszkańca. Rafał Wszoła opowiedział radnym o tym, co go spotkało w marcu br.
– Wypiłem dwa piwa. Na rower wsiadłem 2-3 godziny później. Nie czułem się pijany, nikogo nie potrąciłem. Kiedy jechałem na rowerze wyskoczyło na mnie dwóch strażników, a jeden popchnął mnie, kiedy jechałem rozpędzony. Później pojawiła się policja. Nie byłem pijany, a jedynie po spożyciu, co potwierdził policyjny alkomat. Pomysł likwidacji zrodził się po spotkaniu z komendantem straży, który uznał zachowanie strażników za zasadne. Straż Miejska dręczy zwykłych ludzi za drobne sprawy. To chora, kosztowna i niepotrzebna instytucja – uzasadniał pomysł likwidacji straży Wszoła.
W obronie Straży Miejskiej stanęli przewodniczący zarządów osiedli. W ich imieniu głos zabrał Piotr Grabowski, przewodniczący zarządu osiedla Powiatowa.
– Współpraca straży z zarządami zapewnia bezpieczeństwo i porządek. Cenimy sobie natychmiastowe reakcje i interwencje strażników. Po interwencjach SM nastąpiła zauważalna poprawa porządku i ładu na osiedlach. Do Zamościa przyjeżdżają turyści z całego świata. Nie wyobrażamy sobie, by w tej sytuacji nie było straży – mówił Piotr Grabowski.
Straży bronili także inni zamościanie: byli radni Jerzy Zacharow i Jacek Dziura oraz Andrzej Wojtowicz, członek zarządu osiedla Powiatowa.
Żaden z obecnych na sali radnych nie zabrał głosu w tej sprawie. Przeciwko likwidacji Straży Miejskiej głosowali prawie wszyscy obecni tego dnia na sali radni. Od głosu wstrzymał się radny Dariusz Zagdański. "Za" głosował tylko radny Marek Walewander, ale jak stwierdził, przez pomyłkę.
Napisz komentarz
Komentarze