"Od kilkunastu lat życia mojego z żoną moją nigdy nie miałem spokojnego czasu, przez onej pijaństwo, a z pijaństwa nieuczciwych słów, to jest: psia wiaro! psia jucho! kurwiarzu niemal z każdą kobietą w parochii mojej (chodzi o grekokatolicką parafię – przyp. red.) – które to nieuczciwe słowa bywali co dzień (...)" – czytamy w zeznaniu ks. Jerzego Srokowskiego złożonym podczas śledztwa, które odbyło się 18 stycznia 1752 r. – "Z inszych wsiów przychodzili popadyje i inne białogłowy czasem do spowiedzi i z tymi składała mię, że: onych spowiadasz, a z nimi kurwisz. Tak było co czas (...). Rodzic mój, płacząc, prosili ją: Córko moja miła, przestań ty tego pijaństwa i tych słów Panu Bogu obraźliwych, będzie cię Chrystus Pan błogosławił".
Nie przynosiło to rezultatów. Po takich prośbach kobieta atakowała także rodziców swojego męża. Nie przebierała w słowach i w... czynach.
"A ty psie stary, a ty psia jucho, sameś taki kurwiarz, że się za kurwiarza umawiasz" – mówiła do rodziców księdza. "Zagoliwszy się, wypięła zadek i mówiła: Cześniejszy mój zadek niż twoje lice i twoja broda".
Ks. Srokowski był parochem w miejscowości Kudryń na Wołyniu. Dokument przez niego "złożony" nosi tytuł "Punkta spisane nieszczęśliwego życia mojego z żoną". Wynika z niego, że duchowny próbował przemówić swojej połowicy do rozsądku.
"Ty – mówię – duszę swoją straciłaś przez swój takowy niestatek i nieuczciwość. Pana Boga trzeba tobie, dobrego spowiednika, aby ją pozyskał panu Bogu. A ona na to: Osia matery tych spowiedników! Ja ich lipsze wyspowiadaju, że są wszyscy kurwiarze i pijacy!" – wspominał z oburzeniem wołyński ksiądz.
Z domu duchownego ta wulgarna, wiecznie pijana kobieta wszystko podobno wynosiła. Jak wyliczał ks. Srokowski "nie utrzymała się żadna rzecz, ani zawicie na głowę, ani obrusek, ani zapaseczka, ani motek, ani ręcznik, ani chlib, ani sól", bo wszystko było przepijane. Wywoływało to zgorszenie w całej okolicy.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze